Aleksandra Żuraw nigdy nie ukrywała, że jej dzieciństwo nie było usłane różami. Uczestniczka "Top Model" regularnie wraca pamięcią do traumatycznych przeżyć i publicznie rozlicza się z przeszłością za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Ostatnie miesiące obfitowały u Żuraw w życiowe rewolucje. Najpierw przerażona matka 3-letniej Apolonii zdradziła, że wykryto u niej guza w piersi, który - jak poinformowała ze łzami w oczach na Instastory - okazał się niegroźny. Z kolei miesiąc później celebrytka pochwaliła się, że w górskiej scenerii przyjęła oświadczyny.
Ostatnio gwiazda "Top Model" zorganizowała na swoim profilu serię pytań i odpowiedzi, w której rozwiała wszelkie wątpliwości dręczące fanów. Jedna z internautek chciała wiedzieć, czy przyszła panna młoda zamierza zaprosić na swój ślub rodziców, z którymi - jak wiadomo - wciąż łączą ją bardzo napięte relacje.
Napiszę to tylko raz. Planuję wysłać zaproszenie jedynie do mojej matki - napisała Ola, a w tle dostrzec można było filmik, jak ociera napływające do oczu łzy. Czy wiem, jak będzie, wiem. Nie planuję, by mój "ojciec" uczestniczył jakkolwiek w życiu moim i moich bliskich, jest to dla mnie najbardziej zepsuta osoba, jaką spotkałam w swoim życiu. A krzywdę, jaką wyrządził mi, moim braciom i naszej matce, odczują jeszcze kolejne pokolenia w odziedziczonej traumie.
W kolejnej relacji 28-latka zapewniła, że po latach pracy nad sobą udało jej się pogodzić z obecną sytuacją i nie wymaga od rodziców więcej, niż ci są w stanie jej dać.
I od razu sama siebie wyjaśnię. Mam już przepracowany cały ten szajs - ciągnęła. Nie czuję żalu i złości, czuję obojętność. Nie czekam, nie myślę, że nagle ktoś sobie o mnie przypomni. Czasami, jak każdemu w podobnej sytuacji, tęskno mi za przytuleniem przez mamę i tatę, ale już coraz rzadziej. Nie marzę już, że usłyszę z ust moich rodziców "jesteśmy z ciebie dumni i bardzo cię kochamy". Nie myślę już, że jak zrobię lekarski, jak zarobię milion, jak będę w telewizji, to rodzice mnie pokochają. Nie szukam już zastępstwa za mamę, żebrząc o miłość od nieswoich matek i nie potrzebuję już mieć w partnerze substytutu ojca. Już do końca życia będę musiała kochać tę wyrwę w sercu, którą pozostawili moim rodzice, zapominając o tym, że kiedyś mnie kochali.
Na koniec Żuraw pocieszyła internautów, którzy zmagają się z podobną sytuacją co ona, zapewniając ich, że nawet po piekle zaserwowanym przez bliskich da się zbudować udane życie rodzinne.
Nieważne, z jakiego domu się wywodzicie, czego doświadczyliście w dzieciństwie i jak okrutny los zgotowali wam bliscy. Zawsze możecie przetrwać to, pracując nad sobą! Możecie stworzyć rodzinę, o której zawsze marzyliście. Nie wystarczy powtarzanie, nie będę taki/taka jak moi rodzice, nie popełnię ich błędów. Bez pracy nad sobą bardzo łatwo wpaść w wyuczone i jedyne znane schematy, nawet jak wydaje nam się, że dokonujemy słusznych wyborów - dodała Ola.
Współczujecie jej?