Kilka dni temu Jerzy Stuhr zasugerował, że kończy karierę. Po wtorkowej próbie do sztuki "Geniusz" wystawianej w Teatrze Polonia, aktor wyznał w rozmowie z prasą, że zamierza pożegnać się z teatrem i pracą pedagoga.
(...) Ten spektakl traktuję jako podsumowanie mojej aktorskiej, pedagogicznej głównie drogi. Teatr, który kocham i uczenie młodych, co jeszcze bardziej kochałem, to już chyba czas zakończyć - powiedział, dając jednak do zrozumienia, że ma jeszcze chrapkę na obiekty pełnometrażowe:
Mam jednak jeszcze ciągotki filmowe!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jerzy Stuhr zapytany o wypadek spowodowany w stanie nietrzeźwości
W piątek na stronie Onetu pojawił się kolejny wywiad z Jerzym Stuhrem. Tym razem 76-latek odbył rozmowę z Katarzyną Janowską, która postanowiła m.in. zapytać go o wypadek, który spowodował w 2022 roku, będąc pod wpływem alkoholu.
Dotknęło to Pana bardzo? - zagaiła.
Tak. Tak, że nawet... Właśnie tydzień temu wydawnictwo literackie już się zgodziło, wszystko jest podpisane, na wiosnę będzie książka i tam wszystko chcę powiedzieć - zapowiedział Stuhr.
Jerzy Stuhr żałuje, że wsiadł za kierownicę? Zaskakujące słowa aktora
Żałuje Pan, że wsiadł wtedy za kierownicę? - drążyła dziennikarka.
No, piszę o tym - zaczął mało wylewnie, następnie wyznając: Wie Pani, ja mam taką naturę: proszę mnie ukarać, ale dać mi już spokój.
Gwiazdor skwitował temat kolizji, przypominając, że swoją brawurową jazdą ostatecznie nikomu nie wyrządził krzywdy:
Nic nikomu się nie stało. To już za mną na szczęście, te wszystkie wyroki, podsumowania itd. I tyle.
Jerzy Stuhr wspomina teczki na kolegów
Podczas rozmowy Janowska zapytała też aktora, czy kiedykolwiek miał nieprzyjemne doświadczenia z władzą. Stuhr postanowił wrócić wspomnieniami do czasów, gdy był rektorem PWST w Krakowie. Jak twierdzi, dostał wówczas teczki swoich koleżanek i kolegów, w których były informacje o ich współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
Kiedy byłem rektorem, przedstawiono mi dokumenty lustracyjne mojej załogi. Czytasz: nie byłem, nie byłem... byłem... Ciężar tej wagi do dzisiaj mi ciąży - wspomina i zdradza, co zrobił wówczas z tą wiedzą:
Nic nie zrobiłem, nie miałem, co zrobić. Paradoks polega na tym, że po miesiącu powiedziano mi, że to jest nieważne, a ja zostanę z tym ciężarem do końca życia. To byli moi koledzy i koleżanki. To była trudna próba - wyznał.
Myślicie, że Jerzy w końcu doczeka się upragnionego "spokoju"?