Wraz z drugą falą koronawirusa rząd wprowadził nowe obostrzenia, które dotknęły m.in. artystów. Do 29 listopada zamknięte pozostają kina i teatry, nie można również organizować koncertów z udziałem publiczności. Wielu artystów zwraca uwagę, że odebrano im główne źródło dochodu, a mimo to nie mogą liczyć na żadną pomoc od państwa. Niektórzy, jak Maryla Rodowicz, idą o krok dalej, skarżąc się w mediach na swoją trudną sytuację finansową.
Wśród gwiazd rodzimego show biznesu są jednak i tacy, którzy - zamiast narzekać - postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Bez wątpienia należy do nich Adrianna Biedrzyńska. Aktorka, która przed laty wplątała się w aferę finansową za sprawą "przedsiębiorczego" małżonka (obecnie byłego), dziś woli dorabiać w bardziej przyziemny sposób. Już od jakiegoś czasu poświęca się bowiem swojej pasji, czyli robieniu na drutach.
Jeszcze nie zdążyliśmy ruszyć z teatrem, a już nas zamknęli - napisała kilka dni temu na swoim instagramowym profilu. No cóż. Będę robić na drutach, szydełkiem, czytać, mogę gadać do Was... Uczyć dziergania... Nie wiem co to będzie. Powolne umieranie. Tata mówił, powtarzał: farmacja, psychiatria itp. Proszę słuchać RODZICÓW!!! - dodała.
Choć wiele osób odebrało wpis aktorki o "powolnym umieraniu" jako dramatyczny, sama Biedrzyńska twierdzi, że wydźwięk jej słów jest zupełnie inny.
Jestem ostatnią osobą, która żali się i dramatyzuje - zaznaczyła. Przyznała jednak, że odzew na post był ogromny i "bierze się do pracy". Sukcesywnie będę realizować zamówienia i spełniać marzenia - obiecała.
Komentarz pod wpisem zostawił m.in. kolega z planu Barw szczęścia Mikołaj Krawczyk.
Spokojnie, prawda i dobro wygrywa, a przy okazji masz dobrą reklamę, choć i tak za słabą w stosunku do jakości i artystycznego wykonania Twoich prac. Jesteś wielka i robisz piękne rzeczy - napisał.
Och, Miki... Kochany jesteś. Poryczę się zaraz - odparła wzruszona Ada.
Podobają się Wam swetry Ady?