Jako influencerka promująca dobra z wyższej półki Kasia Tusk ma często niemały problem z tym, jak dotrzeć ze swoim przekazem do rodaków, których spory odsetek ma jednak o wiele poważniejsze problemy od tego, czy białe chinosy lepiej pasują do swetra z alpaki, czy z wełny merino. Wpisy o odnajdywaniu prostej radości w makaronikach z paryskich kafejek zwyczajnie mogą ocierać się o śmieszność. Kasia udowadnia jednak, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.
Jedynie kwestią czasu było, zanim córka premiera poruszy w tym roku na swym poczytnym blogu zagadnienie nadchodzących wielkimi krokami świąt. Jako osoba znająca się na trendach Tusk znakomicie zdawała sobie sprawę, że nie może pozwolić sobie na zachwyt nad niepohamowanym konsumpcjonizmem. Postanowiła więc tym razem zakręcić w alejkę tematów spod parasola "zero waste". Trzeba przy tym zaznaczyć, że zero waste w wydaniu celebryckim znacznie odstaje od postulatów współczesnej młodzieży, której perspektywa nadciągającej katastrofy klimatycznej spędza sen z powiek.
Kasia słusznie zauważa, że pięknym pomysłem prezentowym może być na przykład zreperowanie starego przedmiotu należącego do obdarowywanej przez nas osoby. Oczywiście nie może tu chodzić jednak przecież o wykonanie pracy we własnym zakresie. Mowa bowiem o skarbach wartych naprawdę poważne pieniądze.
Jeden z fajniejszych prezentów podarował ostatnio mój brat swojej żonie. Kilka lat temu z jednego z jej ukochanych kolczyków wypadł mały diament. Od tego czasu ich nie nosiła, ale średnio raz w miesiącu mówiła nam o tym, jak bardzo żałuje, że leżą nieużywane w szkatułce. Nie zorientowała się co prawda, że na dwa miesiące z niej zniknęły, ale wszyscy zapamiętamy jej minę, gdy je zobaczyła - wypolerowane, wyczyszczone i naprawione. Oczywiście mój brat nie wprawił diamentu własnoręcznie, ale poświęcił swój czas i jeszcze dał pracę komuś innemu - zachwyca się Katarzyna.
Licząc na to, że jej mąż jest oddanym czytelnikiem bloga Make Life Easier, Tusk sama zaznaczyła, że życzyłaby sobie zneleźć pod choinką podobny prezent. W jej przypadku odświeżenie miałby zaliczyć portfel Chanel.
Ja sama liczę zresztą na to, że ktoś podaruje mi prezent w podobnym tonie. Mam ukochany portfel od Chanel, który sporo już przeszedł, a ja za żadne skarby nie chce go wymieniać na nowszy model - jeśli święty Mikołaj czyta ten artykuł, to delikatnie zasugeruję, że można go ładnie odnowić!
Na szczęście Kasia dopuszcza myśl, że nie wszyscy jej fani muszą znać osoby z diamentowymi kolczykami i portfelami Chanel.
Może komuś w Waszej rodzinie zbiła się szyba od obrazu i można go oprawić? Albo krzesło wymaga nowego obicia? Myślę, że większość z nas wyszła już z epoki "zepsuło się, to kupię nowe" i tylko największy snob (którego w rodzinie na pewno nie macie) nie doceniłby wysiłku, który wykonaliście z myślą o naprawieniu ukochanych przedmiotów Waszych bliskich.
Weźmiecie sobie jej cenne rady do serca?