Robert Karaś przechodzi ostatnio dość trudny czas. Sportowiec znów znalazł się w centrum afery dopingowej po tym, jak na zawodach w Stanach Zjednoczonych w jego organizmie wykryto niedozwolone substancje. Mąż Agnieszki Włodarczyk wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym przekonywał, że są to "pozostałości sprzed 1,5 roku" i to on osobiście zabiegał o dodatkowe testy.
Robert Karaś opublikował oficjalną ekspertyzę. "Wiele osób zarzuciło mi kłamstwo"
Niestety nie wszyscy uwierzyli w jego tłumaczenia. Część internautów twierdziła, że to niemożliwe, aby po tak długim czasie w jego organizmie wciąż znajdowały się pozostałości tych substancji. W czwartek po południu na instagramowym profilu Karasia pojawił się nowy post, w którym sportowiec opublikował oficjalną ekspertyzę na poparcie własnych słów.
Tydzień temu opublikowałem oświadczenie, w którym poinformowałem, że w moim organizmie nadal znajdują się pozostałości substancji, które wykryto u mnie po zawodach w Brazylii. Wiele osób zarzuciło mi kłamstwo, twierdząc, że to niemożliwe, aby te substancje utrzymywały się w ludzkim organizmie przez tak długi czas - zaczął.
Zobacz też: Robert Karaś BRONI się po aferze dopingowej. "Agresja, wyzwiska, groźby są nieadekwatne"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karaś przekonuje, że opublikowany dokument jest dowodem na to, że wykryte substancje rzeczywiście mogą się utrzymywać w organizmie przez wiele miesięcy. Co więcej, ich stosowanie u triathlonistów "nie ma logicznego uzasadnienia" i mogłoby mieć wręcz niekorzystne skutki.
Najważniejsze wnioski brzmią następująco: * substancje, które nadal mam w swoim organizmie mogą być wykrywane nawet po wielu miesiącach od ich zastosowania; * wykorzystanie tego typu substancji u zawodników trenujących triathlon nie ma ponadto żadnego logicznego uzasadnienia, WRĘCZ ICH WYKORZYSTANIE BYŁOBY NIEKORZYSTNE DLA TEGO TYPU DYSCYPLINY SPORTOWEJ. Przedstawiona opinia odwołuje się do faktów naukowych i została poświadczona ponad 20-letnim autorytetem naukowym niezależnej ekspertki.