Od tygodnia nie milkną echa na temat tego, że Kinga Duda została doradcą społecznym w Kancelarii Prezydenta. Choć córka polskiej pierwszej pary niedawno zakończyła elitarny staż w Londynie, najwyraźniej daje sobie jeszcze trochę czasu na podbój zagranicznego rynku prawniczego.
Okazuje się, że absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz studiów podyplomowych z zakresu prawa amerykańskiego na CUA Columbus School of Law na razie pragnie nabierać doświadczenia u boku taty. Chociaż prezydent RP zapewnił, że córka, pełniąc swoją funkcję, nie pobiera wynagrodzenia, nie wszyscy uważają, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku.
Zobacz też: Magdalena Środa o Kindze Dudzie w kancelarii prezydenta: "Posłuszne, MAŁO ROZGARNIĘTE, ale urocze dziecko"
Choć z pewnością Agata i Andrzej Dudowie spodziewali się, że nowa "fucha" ich pociechy wzbudzi ogólne zainteresowanie i spotka się z oskarżeniami o nepotyzm, kierują się najwyraźniej przede wszystkim dobrem i perspektywą świetlanej kariery jedynaczki.
To osobista decyzja prezydenta i jego żony Agaty. Wiadomo, że wizerunkowo nie wygląda to najlepiej ani dla niego, ani dla Kingi... - twierdzi w rozmowie z Polityką osoba z otoczenia głowy państwa.
Marząca o karierze za granicą Kinga z pewnością także jest świadoma tego, że taka informacja w CV robi wrażenie:
Ona myśli o międzynarodowej karierze prawniczej, a taki zapis w życiorysie może jej pomóc. Wielu pomyśli, że doradza prezydentowi, nie będą wiedzieli, że chodzi o jej ojca - cytuje informatora tygodnik.
Myślicie, że w przypadku Kingi funkcja doradcy społecznego w Kancelarii Prezydenta RP wkrótce zaowocuje dobrze płatną posadą w jakiejś zagranicznej kancelarii?