W całej Polsce trwają kampanie prezydenckie i walka o ostatnie głosy przed wyborami, które mają odbyć się 28 czerwca. Obecny prezydent - Andrzej Duda popisał się ostatnio wyjątkowo homofobicznymi wypowiedziami, za które skrytykowały go zagraniczne media, większość polskich celebrytów oraz zwykłych obywateli.
Przypomnijmy: Aktywista LGBT spotkał się z Andrzejem Dudą: "Prezydent powiedział, że nie przeprosi, bo korzysta z WOLNOŚCI SŁOWA"
Dudzie udało się przekroczyć wreszcie granicę wytrzymałości Polaków, co doprowadziło do obniżenia poparcia w wyborach. Andrzej robi zatem co może, by odzyskać sympatię wśród wyborców i ocieplić wizerunek, wesoło podróżując po Polsce "Dudobusem".
Ostatnim przystankiem na mapie był jego rodzinny Kraków, gdzie Prezydent spotkał się z garścią swoich fanów. Podczas wiecu Duda miał wykorzystać utwór wybitnego polskiego kompozytora - Zbigniewa Preisnera - bez jego zgody.
Wzburzony artysta, który nie ma ochoty być identyfikowany z działaniami Dudy, opublikował na Facebooku wpis, w którym wyraźnie się od niego odcina.
Moi Drodzy, dzisiaj na Małym Rynku w Krakowie z "Dudabusu" została bez mojej zgody wyemitowana moja piosenka "Miejcie nadzieję". Co za bezczelność?! A. Duda, kandydat na prezydenta, łamie moje osobiste prawa autorskie. Informuję, że nie popieram Pana kandydatury i nie życzę sobie wykorzystywania mojej twórczości do Pana promocji. Występuję na drogę prawną - napisał krótko i treściwie kompozytor.
Wygląda jednak na to, że nerwy Preisnera były przesadzone. Jak poinformował na Twitterze wicerzecznik PiS Radosław Fogiel, sztab wyborczy Andrzeja Dudy... wcale nie wykorzystał utworu polskiego kompozytora:
Pan Preisner zarzucił nam wykorzystanie jego utwór wbrew jego woli. Sztab Wyborczy Prezydenta Andrzeja Dudy nie emitował utworu podczas krakowskiego spotkania z wyborcami. Oświadczenie Pana Preisnera jest niezgodne z prawdą.
Słowa Fogla potwierdził też inny użytkownik Tweetera, który zdradził, że Preisner informację o wykorzystaniu swojego utworu... znalazł w internecie:
Zbigniew Preisner zarzucił sztabowi wyborczemu PAD, że w trakcie wczorajszego wiecu w Krakowie wykorzystano Jego kompozycję. Okazało się, że utwór puszczali zwolennicy opozycji. Kompozytor przyznał potem, że informację zaczerpnął z nagłówka "Gazety Wyborczej" - napisał Marcin Palade.
Wygląda na to, że odpowiedź przedstawicieli sztabu Andrzeja Dudy dotarła do samego Preisnera. Kompozytor nie ma chyba jednak zamiaru przepraszać:
Nie wiem, czy ("Gazeta Wyborcza" - red.) podała nieprawdę, czy prawdę. Ja zobaczyłem napis, było napisane to, co było napisane i moja reakcja była taka, jak napisałem - tłumaczy się w rozmowie z TVP Info Zbigniew Preisner. Nie wiem, co jest prawdą. Powtarzam jeszcze raz, podałem informację za informacją umieszczoną w „Gazecie Wyborczej”, która opisywała całe wydarzenie. Czuję tylko jedną rzecz: że czytam coś, rozumiem coś i reaguję na coś - dodał kompozytor i zakończył rozmowę z dziennikarzem TVP.
Myślicie, że powinien przeprosić?