Viola Kołakowska zasłynęła na przestrzeni ostatnich tygodni jako jedna z naczelnych koronasceptyków w Polsce. Widząc najwyraźniej szansę na swoje pięć minut, specjalizująca się w rolach epizodycznych aktorka zaczęła podburzać swoich fanów przeciwko planom rządu w walce z epidemią koronawirusa. Naraziła tym samym zdrowie ogromnej rzeszy osób. Przypomnijmy tylko, że w piątek liczba zmarłych na śmiertelnie groźnego wirusa przekroczyła we Włoszech 30 tysięcy.
Celebrytka znana głównie z tego, że kilkakrotnie spotykała się z Tomaszem Karolakiem, nie zważa jednak na zatrważające statystyki, ponieważ bardziej przekonują ją niegramotne filmiki na YouTube łączące wszystkie najbardziej oklepane teorie spiskowe ostatnich lat.
Zdaje się, że Viola złapała w piątek wiatr w żagle, obserwując warszawskie protesty przedsiębiorców. Wpadła wtedy na pomysł, żeby do zabawy w "kto pierwszy zachoruje na COVID-19" zaprosić kolegów z branży show biznesowej.
Jeżeli w ciągu tygodnia stanowisko rządu się nie zmieni i nie wykonają oni jakichś konkretnych ruchów w stosunku do przedsiębiorców, ale i wszystkich innych osób, to wszyscy powinniśmy wyjść na ulice. Mam cichą nadzieję i apel do artystów. Nie wiem, dlaczego siedzicie cicho w swoich ogródkach, w swoich mieszkaniach czy domach i udajecie, że nic się nie dzieje. Na Instagramie ciągle pokazujecie swój wizerunek i nic poza tym. Zdaję sobie sprawę z tego, że boicie się tego, że pilnujecie tych swoich krzeseł, ale one już stoją na czterech nogach, ale na jednej chyboczącej się nóżce. To nie jest tak, że ja nie mam obaw. Każdy normalny człowiek ma obawy. Ale o co się boicie? Że podpadniecie? Komu? Bo my nic nie mamy, wszystko, co mieliście, straciliście. Już nie wrócimy do tamtego świata. Możemy go stworzyć na nowo, działając wspólnie - słuchamy z przerażeniem nagrania na Instastory Kołakowskiej.
Przypomnijmy: Hanna Lis apeluje, by Violi Kołakowskiej ODCIĘTO INTERNET! Celebrytka odpowiada: "Myślałam, że ma więcej oleju w głowie"
Viola wpadła też na cudowny pomysł skrzyknięcia ludzi ze wszystkich polskich miast w jedno miejsce. Wizja wręcz żywcem wyrwana z podręcznika antyszczepionkowców, którzy lubią urządzać swoim dzieciom imprezy z maluchami chorymi na konkretne choroby, aby w ten sposób "udodpornić" swoje pociechy.
Wszyscy wiemy, że nie ma pandemii. Ja nie twierdzę, że nie ma wirusa. Jest wirus grypy, a ostatnio nawet rotawirus. Dobrze by było, żeby dopadł nasz rząd. Może wtedy usiedliby na tyłkach i poczuliby, co to jest przymusowy ból siedzenia na tyłku. Więc działajmy razem i grajmy do jednej bramki, bo myślę, że ten mecz jest ważny dla nas wszystkich. Byłoby cudownie, gdybyśmy wszyscy zjechali się ze wszystkich miast i wyszli razem oczywiście bez masek. W jedności siła i naprawdę możemy dużo, tylko nie możemy się bać.
Może po krótkim wolontariacie na oddziale zakaźnym odechciałoby się jej już nagrywać kolejnych Instastory?