Covid-19 całkowicie odmienił codzienność wielu Polaków, także tych sławnych. Konsekwencje pandemii koronawirusa odczuły na własnej skórze również najpopularniejsze gwiazdy estrady, które jeszcze do niedawna nie mogły narzekać na brak angaży i - co za tym idzie - astronomiczne przychody. Trudne okoliczności zmusiły wiele z nich do znalezienia innych alternatyw zarobkowych.
Jednym z muzyków mocno dotkniętych przez narzucone przez rząd obostrzenia jest Marcin Miller. Obok Zenona Martyniuka i Cleo również lider Boysów dostał za swój występ na Sylwestrze Marzeń TVP "zaledwie" 50 tysięcy złotych, co i tak było jedną z najwyższych wypłaconych przez stację kwot.
Pozbawiony możliwości podreperowania domowego budżetu muzyk wpadł teraz na pomysł, jak zainwestować swoje oszczędności, by dalej móc żyć tak, jak przed pandemią - czyli "na poziomie". Gwiazdor disco polo chce zacząć zarabiać w dalekiej od show biznesu branży i postanowił sobie, że dorobi się na... jajkach. Jak informuje Fakt, 50-latek wkrótce uruchomi hurtownię jaj na Warmii i Podlasiu.
Mam znajomych, którzy mają dwie największe fermy kur niosek w Polsce i dysponują dużym asortymentem jaj. Już zapowiedzieli, że bardzo mi pomogą i dadzą dobrą cenę. Więc skoro jest możliwość, to dlaczego mam z tego nie skorzystać? - wyjawił w rozmowie z tabloidem, informując, że firma ruszy już za miesiąc.
Co ciekawe, Miller nie zamierza ograniczyć się jedynie do rozkręcania biznesu. Celebryta zdradził, że planuje bezpośrednio zaangażować się w sprzedaż jaj.
Początkowo będę miał dwoje pracowników, ale będę im pomagał. Będę doglądał, będę przyjeżdżał, może coś będzie trzeba pomóc pakować, to też pomogę. Ja jestem człowiek czynu - zapewnił.
Myślicie, że koledzy i koleżanki Marcina Millera z branży wezmą z niego przykład?