Michał Przybyłowicz, który powiększenie ust traktuje jak "wyjście do sklepu po bułki", dopiero zaczyna swoją przygodę z ingerencją w urodę. Polski "Żywy Ken" niedawno przeszedł operację wszczepienia implantów klatki piersiowej. W rozmowie z naszym reporterem wyznał z rozbrajającą szczerością, że wolał iść na łatwiznę niż poddać się treningowi i specjalistycznej diecie.
Wielu z Was zastanawia się w komentarzach pod naszymi artykułami, skąd Przybyłowicz czerpie fundusze na tak inwazyjne i kosztowane zabiegi. Polski "Żywy Ken" w rozmowie z Pudelkiem zdradził, że jego głównym źródłem utrzymania jest wróżenie oraz udział w zagranicznych sesjach zdjęciowych. Pandemia koronawirusa uszczupliła jego budżet na kolejne zabiegi.
Głównie zajmuję się wróżeniem. To zależy od miesiąca, ale na wróżeniu da się zarobić. Biorę też udział w sesjach zdjęciowych. Przez pandemię dużo kontraktów zagranicznych mi odleciało. Zbieram grosz do gorsza - podkreśla.
Zobaczcie całą rozmowę.