Na początku ubiegłego roku Maja Bohosiewicz poinformowała swoich wiernych obserwatorów o problemach natury zdrowotnej, z którymi przyszło jej się mierzyć od jakiegoś czasu. Celebrytka bardzo otwarcie mówiła o doświadczaniu stanów lękowych oraz procesie poszukiwania pomocy u psychiatry. Ostatecznie lekarze przepisali pacjentce odpowiednie leki i zalecili suplementację kwasami omega i magnezem. Najwidoczniej jednak właśnie przyszła pora na stopniowe odchodzenie od medykamentów. O swoich doznaniach bez chemicznej asekuracji Bohosiewicz powiadomiła w ostatni poniedziałek - oczywiście za pośrednictwem Instagrama.
Zobacz: Maja Bohosiewicz oskarżona o KRADZIEŻ! Autorka zrozpaczona: "Jestem zła". Mamy komentarz aktorki!
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maja Bohosiewicz rozpłakała się na lotnisku
Na jednym z InstaStories możemy zaobserwować zdjęcie wyraźnie poruszonej Mai. Zaraz obok jej zmęczonej łkaniem twarzy widnieje podpis wyjaśniający całą tę sytuację.
O mamusiu. Trzymajcie za mnie kciuki w podróży bez leków. Siedzę na lotnisku i płaczę, bo: zjadłam pyszne hinduskie, nie mogę doczekać się podróży, dostałam zdjęcie dzieci, piję herbatkę z miodem, pani na lotnisku była taka kochana i miła, i nam pomogła. Wszystko mnie wzrusza. Życie bez leków to miecz obosieczny.
Bohosiewicz tłumaczy, że bez leków parokrotnie bardziej przeżywa całe emocjonalne spektrum. Tyczy się to oczywiście również emocji negatywnych, jak na przykład złość sprowokowana opłatą za czekadełko w restauracji.
Wczoraj pan w restauracji doliczył nam 20 euro za "chleb powitalny" i popłakałam się ze złości, rozmawiając z nim - czytamy.
Przypomnijmy: Maja Bohosiewicz zdradza, jak godzi CZĘSTE PRZEPROWADZKI z edukacją dzieci: "Nigdy nie były w polskiej szkole"