Ostatnią głośną sprawą Krzysztofa Rutkowskiego było poszukiwanie "małej Madzi". Szybko okazało się, że dziecko nie zaginęło, a zostało zamordowane przez swoją matkę, Katarzynę Waśniewską. Później policja miała pretensje do Rutkowskiego o utrudnianie śledztwa i "detektyw bez licencji" zapadł się pod ziemię. Ostatnio jednak znów wystąpił w promującym go od lat TVN-ie, by opowiedzieć o swoim życiu prywatnym. Jedną z rozmów przerwał incydent na promenadzie w Międzyzdrojach, na którą Rutkowski próbował wjechać samochodem.
- Strażak do Fakira zgłoś. Czy jest czysto, czy możemy spokojnie podjechać? - polecił swojemu pracownikowi detektyw. Szybko okazało się, że nie do końca. Przed samochodem Rutkowskiego stanęła żebraczka i położyła swoją czapkę na masce auta.
- Podejdź do niej, wywieś blachę i ją wyprowadź - poinstuował pracownika detektyw. Zanim ten zdążył zareagować kobietę przegonił inny mężczyzna. - Niech przestanie ją bić - wydał kolejną komendę.
- Herzlich willkomen in Międzyzdroje. Tak wygląda moje życie w miejscach, tak zwanych kurortach. Ludzie przyjeżdżają i ich atrakcją są ludzie znani - żali się.
Źródło: Uwaga TVN/x-news