ŻENADA ROKU 2021: moda na brzydotę Kaczorowskiej, okulary Dykiel czy wpisy Kurdej-Szatan? (SONDA)
Zaczynamy głosowanie w plebiscycie Pudelka! Kto w tym roku zasługuje na pierwszą nagrodę? Zdecydujcie sami, nominacji nie brakuje...
Koniec roku nastraja do refleksji i przemyśleń na temat swojego zachowania w trakcie minionych dwunastu miesięcy. Refleksja i przemyślenia to często ostatnie rzeczy, na które stać celebrytów, więc tradycyjnie zebraliśmy dla Was nominowanych w autorskim plebiscycie Żenada Roku.
Organizujemy go już od lat, za każdym razem mając nadzieję, że w nowej edycji będzie lepiej: że gwiazdy wezmą go sobie do serca, że czasem przeproszą, że w ogóle - przestaną zachowywać się tak, że wszystkim jest wstyd. Niestety, co roku przychodzi rozczarowanie, a liczba nominacji nie maleje. Chociażby w tamtym roku konkurencja była silna: Anna Lewandowska ze sztucznym brzuchem walczyła dzielnie z Kingą "tańczyłam z Leo za rękę" Rusin. Wygrała jednak Jessica "Fruit of the Loom" Mercedes. Przypomnijmy ten moment: ŻENADA ROKU 2020: Wybraliście zwycięzcę!
W tym roku też macie z czego wybierać. W galerii poniżej przedstawiamy Wam wszystkich nominowanych w porządku chronologicznym (niektórych nawet dwukrotnie, bo trudno zmieścić ich w jedną żenadę). Głosować możecie w sondzie na końcu artykułu - po prostu wybierzcie jedno zdarzenie, które Waszym zdaniem zasługuje na pierwszą nagrodę.
Ogólnopolska akcja szczepień ruszyła co prawda jeszcze pod koniec grudnia 2020 roku, ale po tygodniu okazało się, że niektórzy i tak zaszczepili się poza kolejką. Krystyna Janda, Edward Miszczak, Wiktor Zborowski czy Olgierd Łukaszewicz skorzystali z pierwszych dawek szczepionki na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, a gdy sprawa trafiła do mediów, tłumaczyli, że nie wiedzieli o tym, że wepchnęli się w kolejkę. Podobno poinformowano ich, że jeśli nie przyjdą, to dawki szczepionki się zmarnują. Mało kto w to uwierzył, zwłaszcza w obliczu tak "pomocnych" tłumaczeń jak na przykład to Piotra Gąsowskiego. Bronił on kolegów po fachu, tłumacząc, że aktorzy z teatrów powinni przyjąć szczepionkę wcześniej, bo nie mogą na scenie nosić maseczek. W ten sposób znów będą mogli grać dla Polaków stęsknionych za kulturą, nawet jeśli ci zakażą się koronawirusem, bo poszkodowane gwiazdy zajęły im szczepionki.
Na koniec warto jeszcze przypomnieć, że niektórzy szumnie zapowiadali, że wepchnięcie się w kolejkę odpracują w trakcie prac społecznych... Do tej pory o wolontariacie jest jednak cicho.
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
6 stycznia Andrzej "Piasek" Piaseczny skończył 50 lat, co jego przyjaciel Nergal postanowił wykorzystać, organizując mu huczną imprezę. Celebryci, którzy tak lubią narzekać na wścibskie media, sami wrzucili do sieci nagranie urodzinowego toastu, w trakcie którego Piaseczny beztrosko wykrzykiwał, żeby "j*bać PiS i Konfederację, i wszystkich, ku*wa, tam, co tego". Piaseczny, dotychczas gwiazdor TVP, szybko odnalazł się w Polsacie, a po dokonaniu coming outu coraz odważniej krytykuje homofobię byłego pracodawcy.
Zobacz też: "Taniec z Gwiazdami". Andrzej Piaseczny wbija szpilę rządzącym: "Mamy tu nie tylko OSIEM GWIAZDEK..."
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
W 2020 roku Anna Lewandowska pojawiła się w plebiscycie na Żenadę Roku z powodu doczepienia sobie sztucznego brzucha i "wspierania" kobiet z okładki kolorowego magazynu. Wygląda na to, że wyciągnęła z tych pomysłów pewną lekcję, bo w 2021 roku przynajmniej nie angażowała się na siłę w tematy, które są jej obce. Niestety, nie było lepiej nawet tam, gdzie - teoretycznie - powinna wypaść jak zawodowiec. Podczas Gali Mistrzów Sportu, zapowiadając laureatkę nagrody w kategorii "Sport bez barier", Lewandowska pomyliła dziedzinę, w której specjalizuje się 19-letnia Faustyna Kotłowska.
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Rok 2021 należał do Barbary Kurdej-Szatan. Zaczęło się jeszcze w styczniu, kiedy to opadła pierwsza zasłona, gdy Basia zareklamowała wózek na tle zanzibarskich dzieci. Ot, post głupiutki jak większość postów instagramowych celebrytek. Problem polegał głównie na tym, że Kurdej-Szatan nie rozumiała, dlaczego ludzi to oburza i brzydzi. Wydaje się nam, że nie rozumie tego do tej pory, zwłaszcza po tym, co napisała o czytelnikach Pudelka: Barbara Kurdej-Szatan pozdrawia redakcję i "czytaczy" Pudelka: "Pocałujcie się w du*ę". Wyjaśniamy, dlaczego tego nie zrobimy
Basia nie wyciągnęła ze styczniowych postów żadnej nauczki i w listopadzie zamartwiła się o sytuację na granicy polsko-białoruskiej. To już wpis-legenda. Myślimy, że ostatnio był cytowany częściej nawet niż "Pan Tadeusz". Przypomnimy tylko delikatnie, że Basia w krótkim czasie po jego publikacji rozpoczęła ratunkowy rajd po kanałach społecznościowych swoich znanych znajomych, gdzie rozpaczała, że ludzie wciąż nie rozumieją, że strażników granicznych nazwała "mordercami" tylko z emocji. Przecież poza tym to miała bardzo ciężko w życiu ("wychowywałam się na blokowisku, miałam długi"), myślała o rozwodzie, a do ślubu dokładała z kopert od gości. Zresztą "bardzo kocha Polskę", więc, naprawdę, są gorsze problemy. Też tak uważacie?
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Najpierw okazało się, że związek Moniki Kozakiewicz i Pawła Tyburskiego z "Love Island" zakończył się z hukiem. Sprawa wyszła na jaw, bo do sieci trafiły wiadomości Tyburskiego do kolegi, w których... dopytywał o maść na chorobę weneryczną. Na koniec dorzućmy jeszcze fakt, że Paweł chwalił się w wiadomościach, że w seksualnym akcie z kochanką towarzyszył mu brat bliźniak Piotr, a dziewczyna najprawdopodobniej... o niczym nie wiedziała.
Przypomnijmy: Paweł "maść na grzyba" Tyburski tłumaczy się ze ZDRADY: "BÓG TAK CHCIAŁ, TAK MIAŁO BYĆ"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Chociaż "książka" Jarosława Jakimowicza ukazała się w 2019 roku, to jako takiej poczytności doczekała się dopiero w styczniu 2021. Stało się to poniekąd za sprawą Piotra Krysiaka, który opisał bulwersującą sprawę domniemanego gwałtu, do którego miało dojść za kulisami Miss Generation 2020. Dziennikarze postanowili wnikliwie przeczytać "dzieło" Jakimowicza, znajdując w nim tak szokujące treści jak chociażby opis wzięcia udziału w procederze handlu nieletnią seksualną niewolnicą. Jarek, wygadany gwiazdor TVP, od razu stwierdził, że jego autobiografia to tylko "fikcja literacka". Przypomnijmy, za które fragmenty tej "fikcji" tak bardzo się wstydzi: Jeszcze wczoraj AUTOBIOGRAFIA, dziś tylko "LITERACKA FIKCJA". Wybraliśmy dla Was "najlepsze" cytaty z książki Jarosława Jakimowicza
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
W marcu ruszyła kolejna, już czternasta (!) edycja "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Pewnie mało kto by ją zauważył, ale o osobliwą promocję show postarał się jego były juror, Bartek Kasprzykowski, który na Instagramie kłócił się z koleżanką zza jurorskiego stołu, Katarzyną Skrzynecką. Bartek w swoim bucowatym stylu dowodził, że jego ukochana Tamara Arciuch zasłużyła na wyższe noty. Skrzynecka jakoś się tym nie przejęła i kpiła potem z niego, że małżeńskie problemy lepiej rozwiązywać przy śniadaniu.
Zobacz też: Obrażony Bartek Kasprzykowski składa broń po kłótni o Tamarę Arciuch: "Czas na instauśmiech"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Na Wielkanoc Telewizja Polska zorganizowała koncert "Cud życia", którego główną gwiazdą miał być Andrea Bocelli. Wyszło jednak na to, że gwiazdą wydarzenia został Tomasz Kammel, który na widok Jacka Kurskiego i jego ciężarnej wówczas żony płaszczył się w komplementach o "cudzie życia". Jakby tego było mało, potem prezenter... zażądał przeprosin, twierdząc, że w ogóle tak nie było.
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
5 kwietnia zmarł Krzysztof Krawczyk, a jego bliscy od razu zaczęli medialne awantury o to, kto kochał go bardziej. Jednym z zaangażowanych w konflikt był trubadur Marian Lichtman, który po kłótniach z Ewą Krawczyk postanowił zbliżyć się do jedynego syna artysty, Krzysztofa Krawczyka Juniora. Kulminacją żenujących awantur na Facebooku był rewelacyjny pomysł Lichtmana, który w swoim teledysku zainscenizował pogrzeb (!). Wśród żałobników szedł Krzysztof Krawczyk Junior, a sam Marian w szalu Fendi wstawał z trumny. Potem wyjaśniał, że chciał, żeby było "z jajem".
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Chociaż wydaje nam się to niemożliwe, to na świecie istnieją osoby, które z własnej woli, bez przymusu ekonomicznego, chcą pracować u celebrytów. O ile łatwo zrozumieć prestiż pracy chociażby u Lewandowskich, trudniej zaakceptować chęć nabijania kabzy na przykład Mai Bohosiewicz. Siostra Soni szukała w maju "pracownika" (a może niewolnika?), któremu "nie umyka żadna data, fakturka czy spotkanko", wszystko w nienormowanym czasie pracy i bez zająknięcia się o własnych problemach, a już zwłaszcza zdrowotnych. Brzmi jak praca marzeń czy mobbing?
Przypomnijmy: Maja Bohosiewicz odpiera krytykę skandalicznej oferty pracy: "Na jakie hasełko robimy kod rabatowy? NIEWOLNIK CZY WYZYSK?"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Od czerwca Agnieszka Kaczorowska jest znana już z dwóch rzeczy: do tej pory kojarzono ją tylko dzięki roli Bożenki z "Klanu", ale od pół roku cieszy się sławą naczelnej antyfanki "mody na brzydotę". Trzeba przyznać, że Agnieszce za pomocą jednego wpisu udało się to, co zwykle wymaga drogich, kilkumiesięcznych kampanii społecznych: kobiety same zaczęły protestować wobec rzekomej "brzydoty", pisząc, że czują się piękne takimi, jakie są. Dodajmy do tego fakt, że Bożenka, wzorem innych celebrytów, "przeprosiła" tylko tych, którzy poczuli się urażeni. I swoim sfochowanym tonem dalej przekonywała, jak ważne jest chodzenie po domu w seksownych piżamkach: Agnieszka Kaczorowska wciąż się nie poddaje i tym razem twierdzi, że chce czuć się piękna... PODCZAS SNU: "Dla siebie i dla męża"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
W lipcu Anna Mucha wybrała się na ostrygi do jednej z najdroższych warszawskich restauracji. Zjadła, oznaczyła się na Instagramie i potem stwierdziła, że było niesmacznie, a już na pewno za drogo jak na tę jakość owoców morza. Restauracja krótko, acz dosadnie wyjaśniła jej, że zawsze mogła zwrócić danie do kuchni jeszcze przy stoliku, a nie kręcić nieuzasadnioną aferę w social mediach. Nie wiemy, czy Mucha pojawiła się w knajpie ponownie, ale na wszelki wypadek przypominamy, że ma jeszcze kilka innych miejscówek do odwiedzenia: Anna Mucha szuka "restauracji dla zwykłych ludzi". Pudelek ma dla niej kilka propozycji (ZDJĘCIA)
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Jakub Rzeźniczak chyba aż tak bardzo wczuł się w rolę Jamesa Bonda Wisły Płock, że nie pojawił się nawet na chrzcinach własnego syna. Tego samego, którego, gdy przychodził na świat, zostawił z matką w szpitalu, by oddać się romansom z nową kochanką. Paulina tak zawróciła mu w głowie, że nie zauważyli nawet, gdy nasz Czytelnik robi im zdjęcia z grillbaru przy trasie na Drobin.
Zobacz też: Jakub Rzeźniczak sili się na poczucie humoru: "Alimentów mam tyle, że na spodnie NIE STARCZYŁO"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Wraz z kryzysem w Afganistanie polscy celebryci poczuli, że w końcu mogą powiedzieć coś więcej, niż tylko powtarzać hasła kolejnych "współprac" z Instagrama. Może i mogą, ale raczej nie powinni, czego dobitny dowód dała Joanna Moro, która zdjęciem w bikini pochylała się nad losem umierających Afgańczyków. Potem był jeszcze wywiad Tomasza Karolaka, który rozemocjonowany opowiadał w Onecie, że "widział kiedyś kamieniowanie transwestyty", więc czuje się w kompetencji, by negatywnie ocenić afgański kryzys.
Gdy Joanna już otarła łzy wylane nad losem Afgańczyków, podniosła na duchu Polaków, występując w Sopocie. Moro, która już raz zmasakrowała utwór Anny German, tym razem porwała się na hit "La Plage De Saint Tropez". Dobrze, że piosenkę podpisano, bo inaczej trudno byłoby ją rozpoznać: Moro zawodziła i myliła słowa, ale najważniejsze, że jej samej się podobało. TVP trochę próbowała ją bronić i pisała, że fałszowała tancerka, która "nie miała prawa się odzywać". Warto podkreślić, że wyczyn Joanny miał miejsce zaledwie dwa tygodnie po martwieniu się w bikini sytuacją w Afganistanie.
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
W środę 1 września późnym wieczorem zatrzymano "znaną wokalistkę i liderkę zespołu Bajm", Beatę K. Okazało się, że gwiazda miała dwa promile w wydychanym powietrzu, bo przed pijackim rajdem warszawskimi ulicami wypiła litr wina. Następnego dnia "Beata K." usłyszała zarzuty i wystosowała przeprosiny do fanów. W powrocie na scenę pomogli jej znani znajomi tacy jak Justyna Steczkowska, Monika Richardson i Piotr Gąsowski. Ten ostatni oburzał się nawet na sugestie, że Beata K. powinna trafić do więzienia, bo przecież nie jest złym człowiekiem. A tego, że mogła kogoś zabić, dyplomatycznie nie odnotował.
Rzutem na taśmę współnominację otrzymał też Piotr Kraśko. Trzy tygodnie przed końcem roku "Super Express" ujawnił bowiem, że dziennikarz od sześciu lat jeździł samochodem bez posiadanych uprawnień. Te stracił na skutek zbyt dużej liczby punktów karnych, ale stwierdził najwidoczniej, że nikt go nie złapie, jak pojeździ to tu, to tam przez sześć lat bez prawka. Za Kraśką murem stanęli jego koledzy ze stacji (minus Kinga Rusin, która dyplomatycznie przemilczała sprawę), a prezenter zdobył się na przeprosiny w stylu Szymona Hołowni: Piotr Kraśko PRZEPRASZA za prowadzenie bez prawa jazdy przez sześć lat: "WSTYD MI ZA TO"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Zdajemy sobie sprawę, że przy pozostałych Żenadach wybryk Edyty może uchodzić jedynie za "żenadkę". Nie zmienia to faktu, że warto przypomnieć, co we wrześniu wymyśliła tancerka: gdy jej babcię zabrała karetka pogotowia, pierwsze, co zrobiła, to chwyciła za telefon i popłakała się przed obiektywem. Następnego dnia tłumaczyła, że "to był dzień, w którym doszła do głosu jej mała, cholernie dzielna dziewczynka". Rozumiecie coś z tego? My nic, oprócz tego, że to zasłużona nominacja.
Przypomnijmy też: Dorota Wellman wbija szpilę "pewnej tancerce": "Jej babcię zabrała karetka. Zdążyła zrobić sobie zdjęcie, jak płacze"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
W październiku Marcin Gortat pojawił się u Żurnalisty, guru admiratorów Paolo Coelho i wielbicieli portalu TeMysli.pl, by podzielić się refleksjami o kobietach. Wyszło gorzej niż mizoginistycznie, bo Marcin, aktywny użytkownik Instagrama, opowiadał o tym, jak to "gardzi kobietami", które sprzedają posty za 3 tysiące złotych. Rozumiemy, że on sam zarabiał tylko na NBA, a jego żona Żaneta Stanisławska codziennie szlifuje wiedzę w Nowojorskiej Bibliotece Publicznej.
Przypomnijmy może, czemu Marcin mógłby czasem pojawić się w jakiejś instytucji kultury, by trochę nabrać ogłady: Marcin Gortat DALEJ SIĘ POGRĄŻA: "Bardziej podziwiamy ku*estwo niż cnotę"
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
W październiku Bożena Dykiel gościła w "Dzień Dobry TVN", gdzie milionom widzów wyjaśniła, że depresja to jej zdaniem "niedobór litu". Oczywiście można sobie z nią szybko poradzić, bo wystarczy ponosić przez kilka godzin turbogogle, które w magiczny sposób przestroją nam mózg i zaczniemy patrzeć na świat pozytywnie. Bożena błyskawicznie przestała być ambasadorką kampanii Twarze Depresji i uciekła w medialny niebyt, nawet nie przepraszając za głupoty, które wygadywała na antenie.
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Po tym, jak ujawniliśmy, że Przemysław Kossakowski zostawił Martynę Wojciechowską trzy miesiące po ślubie, podróżnik z wypowiedzi na wypowiedź burzył starannie budowany wizerunek brata-łaty. Kulminacją żenujących wystąpień było to, co Przemek zorganizował sobie sam, czyli transmisja live z sedesu. Stwierdził, że "nie złamał obowiązującego prawa", a jedyne, co ucierpiało, to jego wizerunek, bo wcześniej myślał o sobie, że jest szlachcicem, a na sedesie wyglądał jak "odurzony miś". Naprawdę myślał, że ktokolwiek jest ciekawy, jak wygląda na sedesie?
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Marzy nam się oddzielne zestawienie żenad, którego bohaterem będzie tylko Kuba Wojewódzki. Samozwańczy "król TVN" już dawno przestał śmieszyć, a to, co mówi, trudno nawet powtórzyć, bo po prostu wstyd, że śledzi się medialne poczynania takiej osoby. Po tym, jak Kuba na niby zagroził/obiecał, że odchodzi z TVN, wrócił w wielkim stylu, śmiejąc się z tego, czym kiedyś jeździła Agata Kulesza. "[Renault Kangoo] To jest auto z zespołem Downa, no pewnie, no" - powiedział w wywiadzie z aktorką. Warto przypomnieć, że za ten "żart" nie przeprosił Kuba, tylko jego pracodawca. Macie coś jeszcze do dodania?
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Nicole Sochacki-Wójcicka dotychczas była znana jedynie w swoim fandomie kobiet zachwyconych przedsiębiorczością swojej idolki, która wciskała im szczotki ze świńskiego włosia za 8 złotych sztuka. Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy Nicole, lekarz pracujący jako ginekolog nieposiadający specjalizacji, pochwaliła się na Instagramie, że nie zdała egzaminu specjalizacyjnego. Szybko została więc Mamą NIE-Ginekolog i jeszcze szybciej zorganizowała konkurs ratujący nadszarpnięty wizerunek. Potem skromnie reklamowała dresy, parafrazując Nowy Testament i odpierała zarzuty Jana Śpiewaka, który zanalizował działalność jej fundacji i szwalni jej taty. Wszystko stało się w mniej niż miesiąc, co zasługuje na wyróżnienie w kategorii "błyskawiczne samozaoranie".
Zobacz też: Mama NIE-Ginekolog wcześniej NIE ZDAŁA NA MEDYCYNĘ. Wtedy pomógł jej "wujek z Nigerii"...
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Ktoś w TVP stwierdził, że żołnierzom przy granicy polsko-białoruskiej mało cierpień i wyzwisk od Basi Kurdej-Szatan, więc postanowił umilić im służbę koncertem #MuremZaPolskimMundurem. Na scenie pojawiły się taki "gwiazdy" jak Edyta Górniak, Oceana, Loona, In-Grid i Lou Bega. Całość kosztowała krocie, bo, jak udało nam się dowiedzieć, każdy z tych wykonawców zgarnął po blisko 100 tysięcy złotych. Było więc drożej niż na sylwestra, a polska obronność po takim koncercie znalazła się w jeszcze gorszym stanie niż była.
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
Trudno połapać się w kłopotach prawnych Daniela Martyniuka, który przed wymiarem sprawiedliwości stawał już kilka razy. Tylko w samym 2018 roku stracił prawo jazdy po tym, jak został złapany za prowadzenie auta pod wpływem narkotyków. Wtedy właśnie otrzymał trzyletni zakaz, który w międzyczasie złamał co najmniej pięciokrotnie. Ostatni raz zatrzymano go w kwietniu 2020 roku, gdy trafił na miesiąc do aresztu.
Mimo to Daniel miał czelność odwołać się do wyroku i przed sądem powiedzieć, że chce prawo jazdy z powrotem, bo nie ma jak wracać do domu z portu. Na szczęście sąd nie nabrał się na te wynurzenia i na początku grudnia podtrzymał wyrok, upokarzając Martyniuka. "Kara musi być na tyle dotkliwa, żeby pan przeprowadził proces myślowy" - usłyszał Daniel na odchodne.
Daniel, niestety, przeprowadził proces myślowy, w wyniku którego nazwał sędzię "barachłem", którą "chłop robił 6 lat i nie zrobił". Potem na warszawskiej Pradze groził sprzedawcom dyskontu, że poderżnie im gardła, bo ci nie chcieli sprzedać mu kokainy (!). Myślicie, że tegorocznego Sylwestra rodzina Martyniuków spędzi w tak samo dobrej atmosferze, jak zawsze?
Głosy możecie oddawać TUTAJ.
