Po tym, jak ich syn spędził niespełna miesiąc w areszcie, Zenon i Danuta Martyniukowie postanowili wywieźć Daniela do Białowieży. Liczyli najwyraźniej, że w otoczeniu natury, chłopak, który jak dotąd zajmował się głównie trwonieniem pieniędzy swojego ojca i niszczeniem jego dobrego imienia, zazna odrobiny spokoju.
Towarzystwo nieskażonej ludzką ręką fauny i flory prędko znudziło się jednak 30-latkowi. Daniel Martyniuk postanowił ostatecznie wymknąć się spod rodzicielskiej pieczy, aby pod pretekstem przyłączenia się do akcji #hot16challenge, wrócić do swoich starych, hulaszczych nawyków. Wpadając w wir nocnego życia towarzyskiego Warszawy, Danielowi udało się zostać wyrzuconym z dwóch różnych lokali tego samego wieczoru, co można spokojnie uznać za nie lada wyczyn.
Obrażał barmana, rzucał w niego monetami, a także przewracał się na gości siedzących na leżakach. Nie muszę dodawać, że tego rodzaju prymitywne zachowania są w naszym barze absolutnie nieakceptowalne - skomentował zachowanie Martyniuka CEO newonce.media Michał Michalski w rozmowie z Pudelkiem.
Wydawać by się mogło, że Daniel jest po prostu jednostką niereformowalną i wszelkie próby resocjalizacji są z góry skazane na porażkę. Przyjaciele rodziny Martyniuków są jednak przekonani, że za kłopotliwym postępowaniem słynnego bon vivanta stoi szemrane towarzystwo, którym ma skłonność się otaczać.
Daniela ciągnie do złego towarzystwa. On nie ma chyba nawet jednego porządnego kolegi. Kiedyś może i miał, ale wszyscy się poodsuwali, kiedy zobaczyli, że lepiej bawi się wśród zdegenerowanego towarzystwa, które lubi używki. Ciągle obiecuje, że się zmieni, ale zawsze wraca do nałogów, które zawładnęły jego życiem - mówi osoba z otoczenia rodziny w rozmowie z Super Expressem.
Przypomnijmy: Danuta Martyniuk pozdrawia na Wielkanoc krytyków swojego syna: "POZAMYKAJCIE TE MORDY! Serce matki jest zawsze przy dziecku"
Żeby było jeszcze "zabawniej", zdaniem informatora tabloidu Daniel miał nadzieję, że jego amatorski występ przed mikrofonem będzie początkiem jego muzycznej kariery. Zarządzanie klubem kupionym za pieniądze Zenka Martyniuka w końcu mu nie wyszło, więc nie zaszkodzi spróbować.
Rodzice nie mają już do niego siły. Nie wiedzą, jak z nim rozmawiać. Areszt nic nie dał, wypoczynkiem w Białowieży też szybko się znudził. Wyjechał z domu, żeby nagrać w stolicy piosenkę, ale on po zarejestrowaniu nagrań wolał się trochę pobawić i skończyło się burdą. Poczuł się ważny, myślał, że jak nagra pioseneczkę, to zwojuje świat i zrobi karierę co najmniej na miarę Zenka - cytuje za źródłem Super Express.
Myślicie, że istnieje jeszcze szansa, aby Daniel przejrzał wreszcie na oczy?