Trzeba przyznać, że w ostatnich tygodniach Daniel Martyniuk chyba nieco się uspokoił. Być może wpływ na to ma magia zbliżając się świąt, a być może... prace społeczne na cmentarzu. Nie musimy bowiem przypominać, że krnąbrny synalek "króla disco polo", Zenona Martyniuka, ma swoje za uszami. W kwietniu trafił do aresztu w związku z kierowaniem samochodu bez prawa jazdy, a następnie w lipcu został skazany za posiadanie narkotyków.
Danielowi faktycznie udało się wówczas uniknąć srogiej kary pieniężnej, jednak sąd stwierdził, że musi odbyć prace społeczne w wymiarze 100 godzin. Ze względu na szalejącą pandemię młody Martyniuk odbywanie kary rozpoczął całkiem niedawno. Szybko też wyszło na jaw, że jego nowym miejscem pracy jest białostocki cmentarz.
Tak jak każdy: grabi liście, wyrzuca śmieci, zbiera połamane znicze - opisywał w rozmowie z Faktem obowiązki Daniela jeden z pracowników cmentarza.
Co na to wszystko tata Daniela? Zenon Martyniuk stwierdził, że taka kara jest "wystarczająca" i na pewno nauczy Daniela... pokory.
Myślę, że ta kara jest wystarczająca. Żadna praca nie hańbi, a jednocześnie może nieść za sobą jakąś naukę. Myślę, że dzięki temu Daniel nauczy się pokory i w przyszłości nie będzie postępował w nieodpowiedni sposób - mówił w rozmowie z tabloidem.
Też w to wierzycie?