W poniedziałek w godzinach porannych ogólnopolskie media informowały, że Marek Suski utracił dostęp do swojego konta na Twitterze. Na jego profilu pojawiły się bowiem dość niepokojące wiadomości oraz intymne zdjęcia radnej Porozumienia Ewy Szarzyńskiej, która pozowała na nich, w delikatnie mówiąc, nieco mniej formalnym wydaniu.
Zobacz też: Suski broni Kaczyńskiego: "Macie pretensje, że po tylu latach obrażania padły delikatne słowa prawdy"
W serii wiadomości opublikowanych na Twitterze Marek Suski miał zdradzić, że otrzymał od radnej intymne zdjęcia i padł ofiarą "molestowania seksualnego". Miał też przekonywać, że "takie wulgarne zachowanie jest niedopuszczalne", a także zapowiedział wystosowanie prośby do Jarosława Kaczyńskiego o to, aby kobieta "nigdy nie pojawiła się na polskiej scenie politycznej".
Wpisy rzekomo umieszczone przez Suskiego wzbudziły ogromne emocje. Sam polityk twierdzi jednak, że to nie on jest ich autorem, a jego konto padło ofiarą hakerów. Zapowiedział też, że złoży stosowne zawiadomienie w tej sprawie, jednak ciężko mu orzec, jakie będą dalsze losy jego konta w serwisie.
Włamano się na moje konto. Niestety zmieniono również hasło. Jestem w trasie, więc niewiele mogę, ale szybko powiadomię organy ścigania - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.
Co ciekawe, na nietypowe wpisy Suskiego na Twitterze miała nawet zareagować radna, której intymne zdjęcia trafiły na jego konto. Problem w tym, że ona także twierdzi, że padła ofiarą ataku hakerów i straciła dostęp do swojego konta...
Marku, jeśli w ciągu dwóch godzin nie usuniesz poniższych wpisów oraz nie przeprosisz mnie publicznie, opublikuję intymne zdjęcia, które od ciebie otrzymywałam, a także propozycje o charakterze seksualnym - opublikowano na koncie działaczki PiS.
Jednocześnie radna Ewa Szarzyńska skomentowała sprawę w rozmowie z Gazetą Wyborczą i zapowiada, że niebawem wyda stosowne oświadczenie. Twierdzi też, że komuś wyraźnie zależało, aby ją skompromitować.
To moje prywatne zdjęcia sprzed kilku lat. Dawno temu miałam je na komórce. Nikomu ich nie pokazywałam, ani nie wysyłałam. Jestem roztrzęsiona i nie wiem, co mam robić - mówiła w wypowiedzi dla dziennika.
Na medialne zamieszanie zareagowali również rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska oraz wiceszef Porozumienia Jan Strzeżek. Oboje potwierdzają, że doszło do włamania na ich konta i to nie oni są autorami opublikowanych tam wiadomości.
Sprawa jest wyjaśniana - powiedziała Czerwińska.
Publikowane w ostatnim czasie treści nie są jej autorstwa. Jeszcze dziś zgłosi sprawę policji - mówił z kolei polityk Porozumienia.
Może ktoś powinien przeszkolić Marka Suskiego z ustawiania silniejszych haseł...?