Anna Mucha wyrasta na naczelną krytyczkę kulinarną wśród przedstawicielek show biznesu. Celebrytka coraz częściej decyduje się na dzielenie kulinarnymi doświadczeniami i słynie też z tego, że najczęściej miesza z błotem miejsce, w którym miała okazję się stołować.
Zobacz też: Dramat Anny Muchy. Zjadła obiad za 700 złotych, ale jej nie smakował. "Ostrygi były BARDZO ŚREDNIE!"
Mucha z pewnością jest postrachem stołecznych restauratorów, po tym jak jej rant na "bardzo średnie" ostrygi za 700 złotych odbił się szerokim echem w mediach. Doszło do tego, że menadżerka lokalu wydała oświadczenie, w których podważyła argumentację Muchy. Nie wiadomo też na ile wiarygodne jest "wrażliwe podniebienie" Ani, bo później w tym samym lokalu owocami morza zajadała się Julia Wieniawa i bardzo jej smakowało....
Teraz Mucha obrała sobie za cel krakowskich restauratorów i drogą, małą sałatkę... Aktorka rantowała na zamówiony posiłek w garderobie, podczas przygotowywania się do spektaklu.
Wchodzimy teraz na mój ulubiony konik, czyli jedzenie. Możemy powiedzieć, że po prostu jesteście w Krakowie fenomenalni. To jest sałatka, to jest cała sałatka. Nie, nie więcej, nie że grzanki jakieś dodatkowe. To jest cała sałatka, którą dostałam i za którą zapłaciłam... no zgadujcie! 52 złote! Ożeż ty w modę jeża. Ja nie wiedziałam, że wegetarianizm jest tak w cenie. Kurna... 52 złote za to? Za to? To mój biust jest większy! Porównujcie sobie. 52 złote, Kraków... Cenicie się w tym Krakowie. Każdy grosz (pisownia oryginalna) - wyznała wzburzona Anna Mucha, przykładając posiłek do dekoltu.
Warto dodać, że w wielu krakowskich restauracjach można zamówić sałatki za dużo mniejszą kwotę niż 52 złote. Ale czy byłoby to wówczas równie dramatyczne?
Myślicie, że na sałatkę wzięła fakturę tak samo jak na osławione ostrygi?