Pod koniec marca Kasia Kowalska w dramatycznym nagraniu w mediach społecznościowych poinformowała fanów, że jej córka trafiła do szpitala w Londynie. Stan Oli był na tyle poważny, że została ona wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną. Instagramowe wpisy wokalistki sugerowały, że jej pociecha mogła zostać zakażona koronawirusem. Później okazało się jednak, że powód hospitalizacji był kompletnie inny.
Fani Kasi Kowalskiej od samego początku żywo interesowali się losami jej pociechy. Z czasem ich dociekliwość okazała się jednak na tyle uciążliwa, że wokalistka uprzejmie kazała im się "odp***dolić". Dopiero pod koniec czerwca na łamach magazynu Pani Kowalska zdradziła, że w rzeczywistości jej córka cierpiała na agresywnego adenowirusa. Po wybudzeniu ze śpiączki musiała natomiast przejść żmudną rehabilitację, podczas której "uczyła się wszystkiego od początku - chodzenia, ściskania rąk".
Nie jest tajemnicą, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy zarówno Kasia Kowalska, jak i jej córka wielokrotnie musiały zmagać się ze złośliwościami internautów. Ostatnio Ola Kowalska za pośrednictwem Instagrama wyznała swoim obserwatorom, że w wyniku leczenia straciła znaczną część włosów. Jedna z internautek uprzejmie poradziła jej wówczas, aby przestała zażywać narkotyki...
Przypomnijmy: Córka Kasi Kowalskiej wyznała, że ŁYSIEJE po chorobie. Internautka radzi jej... odstawić narkotyki. Ola: "Wypad, SU*O"
W piątek zirytowana komentarzami hejterów Ola zamieściła obszerny wpis na swoim Insta Story. Na początku postanowiła wyjaśnić światu pewną istotną kwestię.
Jeśli chcecie pisać o mnie te wszystkie głupoty, przynajmniej używajcie mojego prawdziwego nazwiska. Czy naprawdę muszę je za każdym razem literować? Noszę nazwisko osoby, które kochała mnie i wychowywała przez całe moje życie. Mojej matki - podkreśliła.
Następnie Ola Kowalska zwróciła się bezpośrednio do hejterów i ich nienawistnych komentarzy.
Zabawne jest to, że nie jestem osobą publiczną. To nie jest profil Rihanny s*ki, a wy wszyscy wchodzicie na profil 23-latki i prześladujecie mnie. Mówicie okropne rzeczy o mojej matce i jakimś cudem nie macie problemu ze snem w nocy? Albo godzicie się z tym, jak nienawistni i zgorzkniali jesteście? Odkąd wyszłam ze szpitala otrzymałam tyle hejtu i komentarzy, że jestem uzależniona od narkotyków, od s*k, które nawet mnie nie znają. Naprawdę nie wiecie nic o mojej mamie ani o mnie. Jeśli zadalibyście sobie jakikolwiek trud, wiedzielibyście, że bardzo dbamy o zdrowie i ćwiczenia - zapewniła córka Kasi Kowalskiej.
Ola postanowiła także opowiedzieć o trudnym okresie pobytu w londyńskim szpitalu, gdzie po wybudzeniu ze śpiączki musiała samotnie walczyć o powrót do pełnej sprawności.
Kolejna rzecz: gdy jesteś w śpiączce, jesteś leczony sterydami, bo tracisz 50 procent masy mięśniowej w ciągu 10 dni, co czyni cię niezdolnym do chodzenia, poruszania się czy nawet spania na jednym boku po przebudzeniu. Powoduje to także utratę włosów. Później musisz walczyć ze swoim ciałem, uczyć się wszystkich tych rzeczy od samego początku i wciąż jesteś leczony do utraty zmysłów. W szpitalu płakałam każdego dnia, ponieważ tęskniłam za moimi przyjaciółmi i rodziną, a nikt nie mógł mnie odwiedzić. Słuchałam tylko mojej mamy przez Facetime'a, bo nie mogłam nawet mówić - wspominała.
Moja rodzina doświadczyła wiele bólu przez to, co się stało i gnębienie mnie pokazuje tylko, jak smutną i nienawistną osobą jesteś. Nie będę o tym już nigdy mówiła, ponieważ nie jestem nikomu nic winna. Do wszystkich tych, którzy wysyłali mi te cudowne wiadomości, naprawdę napełnialiście moje serce ogromną radością, dziękuję. A teraz pójdę po prostu do mojego cudownego chłopaka, który mnie kocha i będę żyła swoim najlepszym życiem. Miłego dnia - zakończyła wpis Ola.
Doceniacie jej szczerość?
Zobacz również: Kasia Kowalska cieszy się z wakacji córki Oli spędzanych w towarzystwie chłopaka (FOTO)