W ostatnich tygodniach Australia mierzy się z ogromnymi pożarami. W związku z wyjątkowo suchym i gorącym okresem oraz niewątpliwym ociepleniem klimatu ogień trawi południową i wschodnią część kontynentu, a w sieci nie brakuje drastycznych zdjęć przedstawiających poszkodowane w kataklizmie zwierzęta. Swoje wsparcie dla Australijczyków wyrażają zaangażowane w kwestie społeczne znane osobistości. Głos w sprawie zabrali między innymi: Sussexowie i Cambridge'owie, Anja Runik czy Maja Ostaszewska.
Jak można się domyślać, australijskie pożary były też głównym tematem na tegorocznych Złotych Globach. Szczególny stosunek do tego, co dzieje się na najmniejszym z kontynentów, ma pochodzący stamtąd Russell Crowe. Aktor, którego posiadłość ucierpiała w listopadowych pożarach, chętnie angażuje się w zbieranie funduszy i pomoc humanitarną.
Nie dziwi zatem fakt, że choć 55-latek został nominowany i ostatecznie wygrał w kategorii najlepszy aktor w filmie telewizyjnym lub serialu limitowanym, nie pojawił się na uroczystej gali. Podczas rozdania Złotych Globów reprezentowały go Jennifer Aniston i Reese Witherspoon, które publicznie wytłumaczyły nieobecność kolegi. Jennifer odczytała przemowę aktora, którą przygotował specjalnie na tę okazję:
Nie łudźmy się. Tragedia, która ma miejsce w Australii, ma źródło w zmianach klimatycznych. Musimy działać w oparciu o naukę, przenieść globalną siłę roboczą na energię odnawialną i szanować naszą planetę za to, jak wyjątkowym i niesamowitym miejscem jest - grzmiała ze sceny Aniston.
Myślicie, że dzięki apelowi gwiazdora osoby pokroju Marcina Roli spojrzą na problem nieco inaczej?