Daniel Martyniuk to szczególny przypadek patocelebryty. Nie wywodzi się z marginesu społecznego, a z tzw. dobrego domu. Jego ojciec jest najpopularniejszą polską gwiazdą disco polo z milionami na koncie. Gdyby tylko Daniel chciał mądrze pokierować swoim życiem, miałby do tego wymarzone warunki.
Niestety, krnąbrny 30-latek wybrał inną drogę. Od niemal dwóch lat ciągle głośno jest o kolejnych wybrykach z jego udziałem. Domowe awantury, wyzwiska na Instagramie, używki, aresztowania - to jego codzienność.
Pomimo kolejnych wyskoków Daniela jego rodzice wciąż wyciągają do niego pomocną dłoń. Niedawno wywieźli go do Puszczy Białowieskiej, gdzie w otoczeniu przyrody próbowali przemówić mu do rozsądku.
Młody Martyniuk szybko jednak powrócił do swoich destrukcyjnych przyzwyczajeń. I to z przytupem. W jednym z warszawskich lokali zachowywał się ponoć tak skandalicznie, że został wyproszony.
Po wszystkim nagrał pełną wulgaryzmów relację na InstaStories, w której groził pracownikom klubu.
Rodzice Daniela są załamani jego zachowaniem i nie mają już pomysłu, jak do niego dotrzeć...
Tymczasem patocelebryta tkwi w ciągu imprez. Ostatnio paparazzi przyłapali go pod sklepem, gdzie robił zakupy po całonocnym balowaniu. Na jego twarzy malowały się widoczne ślady "zmęczenia".
Myślicie, że w końcu się opamięta?