Pod koniec maja Anna Wendzikowska oznajmiła za pośrednictwem instagramowego profilu, że jej związek z Janem Bazylem dobiegł końca. Choć jeszcze w marcu celebrytka chwaliła się zaręczynami z ojcem swojej młodszej córki, najwyraźniej spowodowana pandemią koronawirusa izolacja dała się we znaki także rodzicom Antosi.
Mimo trudności w życiu uczuciowym dziennikarka najwyraźniej nie zamierza się poddawać i tracić pogody ducha. 38-latka korzysta z terapii oraz stara się skupiać na pracy i opiece nad pociechami, swoją codzienność jeszcze skrupulatniej, relacjonując w mediach społecznościowych.
Obecnie Ania wraz z Kornelią i Antoniną wypoczywają nad polskim morzem. Jak można się domyślać, obserwatorom serwuje codzienną dawkę wakacyjnych zdjęć. Pod jedną z fotografii będące pod wrażeniem jej samotnej wyprawy z córkami fanki nie szczędziły w jej stronę ciepłych słów:
"Pani Aniu, jestem pod wrażeniem, jak można sobie poradzić samemu z dwójką małych dzieci. Jak to mówią, szacun", "Ania, ja też podziwiam. Naprawdę jesteś niesamowita. Skąd bierzesz siły? Nie odważyłabym się na taką wyprawę", Brawo dla Pani! Wiem, że podróżowanie z dwójką dzieci nie jest łatwe" - czytamy.
Na jeden z miłych komentarzy dziennikarka zdecydowała się odpowiedzieć:
"Szczerze, to dla mnie sama radość być z nimi. Jedyne, co jest drobnym problemem, to wysiłek fizyczny. Czasami przydałaby się druga para rąk" - ubolewa zmęczona mama i raczy obserwatorkę ciekawym porównaniem:
"Ale cóż, trzeba grać takimi kartami, jakie się ma w ręku, a nie obrażać się na grę, bo trafiło się kiepskie rozdanie" - pisze.
Jedna z internautek, nie szczędząc w słowach, postanowiła także spytać, czy Wendzikowska w ogóle może liczyć na jakąkolwiek pomoc byłego partnera, na co celebrytka odpisała jej wymijająco:
"Każdy ma wolną wolę i sam za siebie podejmuje decyzje, z drugiej strony można je tylko akceptować. Nie oceniać, akceptować" - tłumaczy i wystosowuje prośbę:
"I proszę mnie tak bardzo nie żałować, bo mam się dobrze".
Jej optymizm robi wrażenie?