Oto #HIT2023. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Choć premiera książki o Annie Lewandowskiej jeszcze się oficjalnie nie odbyła, na jej temat jest głośno już od dobrych paru tygodni. Do sieci trafiło bowiem kilka fragmentów nieautoryzowanej biografii żony Roberta Lewandowskiego.
Na tym etapie wiemy, że autorka Monika Sobień-Górska porusza m.in. temat trudnego dzieciństwa trenerki, relacjonuje pobyt na jej obozie oraz opisuje ich spotkanie w Barcelonie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaka naprawdę jest Lewandowska?
Autorka "Imperium Lewandowska" przytacza także sytuację, do której doszło w jednej z warszawskich restauracji. Milionerka miała wtedy w osobliwy sposób spoufalić się z kobietami, w których rozpoznała uczestniczki swojego obozu.
Lewandowska wchodzi do lokalu, zajęta jest rozmową z celebrytką, ale zauważa kobiety z tego "roześmianego stolika". Rozpoznaje je, podchodzi, słyszę krótką wymianę kurtuazji. Nagle Lewandowska bez uprzedzenia bierze do ręki telefon jednej z kobiet i robi sobie z nimi selfie. Prosi właścicielkę, by ta szybko przesłała jej zrobione właśnie zdjęcie, życzy miłego dnia i odchodzi - czytamy.
Co ciekawe, zdjęcie niemal natychmiast Ania opublikowała w social mediach. Kadr wykorzystała w celu promocji swoich obozów.
Po jakimś czasie wchodzę na jej Instagram i widzę, że to zdjęcie wrzuciła już na swoje social media. Oczywiście zaznaczyła kontekst, że są to uczestniczki jej obozu "by Ann". To, co zrobiła, nie wypływało ze złych intencji ani wyrachowania. To było dla niej oczywiste i naturalne. Ona ma w sobie marketing dwadzieścia cztery godziny na dobę - opisuje Sobień-Górska.
Anna Lewandowska zapomniała, jak wygląda życie normalnych ludzi?
Pisarka opisała też spotkanie z pewną osobą z otoczenia trenerki. Według słów jej znajomej, Lewandowska bywa czasami "oderwana od rzeczywistości" i zapomina, jak wygląda życie "normalnych ludzi".
To jest zawsze jakaś kreacja. Odkąd Robert stał się wielką gwiazdą, bywa wprawdzie trochę oderwana od rzeczywistości, zdarzało jej się dzwonić koleżanek, tych ze zwykłego świata, i proponować ad hoc wizytę u kosmetyczki czy trening na siłowni, zapominając, jak wygląda życie normalnych ludzi, że pracują, mają dzieci, nie zorganizują dla nich opieki w pięć minut tak jak ona - relacjonuje.
To nie zmienia jednak faktu, że Anna ma też gorsze dni, których nie pokazuje na Instagramie:
Ma momenty, kiedy siedzi w domu i płacze, ma czasem problemy z dziećmi, ma mnóstwo obowiązków, bywa, że ciężej przeżywa kolejny spadający na nią hejt, jest zmęczona podróżami do Polski, brakiem kontaktu z Robertem, którego przecież często nie ma w domu. Tego nie pokazuje na Instagramie, a tak też wygląda jej życie. Ale na pewno jest od Instagrama uzależniona i uzależnia od siebie swoje fanki - dowiadujemy się.
Czekacie na premierę?