Jeszcze kilka dni temu 27-letnia Matilda Djerf była prężnie działającą influencerką, która budowała własną markę i publikowała w sieci modowe inspiracje. Wszystko ku uciesze pokaźnego grona obserwujących, których tylko na Instagramie zgromadziła aż 3,1 miliona. W 2019 roku Szwedka i jej chłopak założyli też doskonale prosperującą firmę Djerf Avenue, która sprzedaje ubrania, dodatki czy artykuły domowe, jednak wygląda na to, że to koniec dobrej passy.
Zobacz też: Polka z randkowego show Netfliksa SKAZANA za próbę przemytu narkotyków! Chciała w ten sposób spłacić długi
27-letnia influencerka terroryzowała pracowników. "Nigdy wcześniej się tak nie bałam"
Na łamach portalu Aftonbladet pojawił się szokujący artykuł, który pokazuje skalę nadużyć, jakich miała się dopuścić Matilda wobec własnych podwładnych. Jedenastu byłych oraz obecnych pracowników firmy wskazuje, że czuli się przez nią poniżani i terroryzowani. W ich zeznaniach przewijają się oskarżenia o przemoc psychiczną, faworytyzm, toksyczną atmosferę w miejscu pracy oraz bodyshaming.
Zobacz także: Polska influencerka zdradziła, ile zapłaciła pani sprzątającej. Internauci nie dowierzają: "Myślisz, że to UCZCIWA cena?"
Na kanale serwisu na YouTubie opublikowano próbkę tego, jak naprawdę miała wyglądać współpraca z popularną influencerką. Była pracowniczka Matildy wyznała, że sympatyczną dziewczynę, którą śledzą i podziwiają w sieci miliony, miała okazję poznać od zupełnie innej strony i wcale nie było to pozytywne doświadczenie.
Potrafiła nakrzyczeć na ciebie przed całym biurem. Każdego dnia byłam przerażona, że zostanę za coś skarcona. Prawdopodobnie nigdy wcześniej się tak nie bałam - opisuje kobieta przedstawiona w nagraniu jako Alexandra.
Jedna z przytoczonych historii dotyczyła toalety w biurze, do której wstęp mieli jedynie Matilda i wyznaczeni przez nią "ulubieni" pracownicy. Gdyby ktoś chciał z niej skorzystać, a nie należał do tego "elitarnego" grona, to na wszelki wypadek powieszono tam kartkę z napisem "proszę nie używać". Raz miało dojść do sytuacji, w której zakaz odpadł z drzwi i do toalety wszedł pracownik, który do grupy "ulubieńców" nie należał. Za karę kazano mu czyścić toaletę, bo użył jej jako osoba nieuprawniona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inni przytaczali też, że Djerf przeklinała i poniżała pracowników, doprowadzając wielu z nich do łez. Niektórzy doświadczyli ataków paniki czy problemów ze snem, a w firmie panowała "atmosfera terroru". Miało również dojść do sytuacji, w której Matilda, znana z haseł o ciałopozytywności i inkluzywności, nie chciała wykorzystać zdjęć z sesji z modelką plus size, bo ta wyglądała według niej "bardzo grubo". Rozmówcy Aftonbladet twierdzą, że podobnych rozbieżności, gdy chodziło o wartości firmy, miało być więcej.
Influencerka odpowiada na krytykę pracowników. Fala komentarzy w sieci
Matilda i Pernilla Bonny, rzecznik prasowy firmy, otrzymały szansę na ustosunkowanie się do zarzutów. W sprawie oskarżeń o bodyshaming druga z pań zadeklarowała, że "jeśli są pracownicy, którzy uważają, że nie trzymają się wyznawanych przez firmę wartości, to trzeba nad tym jeszcze mocniej pracować". Przyznała też, że zlecanie pracownikowi mycia toalety nie było właściwym wyjściem i położą kres faworytyzmowi, ale Djerf i tak musi mieć prywatną łazienkę "dla własnego zdrowia".
Głos zabrała też sama Matilda. Nie przyznaje się do części zarzutów, które padły ze strony pracowników, jednak wystosowała wobec nich przeprosiny.
Traktuję te krytyczne uwagi bardzo poważnie i chcę zapewnić, że bezpieczeństwo i szacunek w miejscu pracy są dla mnie kluczowe - zarówno prywatnie, jak i w roli założycielki Djerf Avenue. Jeśli którykolwiek z pracowników poczuł się przeze mnie poniżony, to bardzo przepraszam. Moim celem nigdy nie było budowanie negatywnej atmosfery w miejscu pracy i przykro mi, że są pracownicy, którzy mają takie doświadczenia.
Aftonbladet donosi, że z racji rozpoznawalności Matildy sprawa odbiła się w Szwecji szerokiem echem. Internauci - delikatnie mówiąc - nie kryją rozczarowania postawą influencerki, co da się odczuć z komentarzy, które publikują pod jej ostatnim postem na Instagramie.
"Tylko to, jak traktujemy innych, świadczy o naszym pięknie. Weź to sobie do serca", "Kolejny przykład, że piękno zewnątrz nie zawsze oznacza piękno wewnątrz", "Byłaś dla mnie inspiracją, ale to, jak traktujesz pracowników, otworzyło mi oczy", "Mam nadzieję, że żałujesz tego, co zrobiłaś", "Jeśli to prawda, to straszne, że sukces jednych jest obkupiony zdrowiem psychicznym innych. Wszystkiego dobrego dla pracowników", "Jeśli ktoś tak traktuje pracowników, to nie zasługuje na sławę. Jestem rozczarowana" - czytamy.