W show biznesie wszystko zmienia się niczym w kalejdoskopie. Po tym, jak na początku czerwca Małgorzata Rozenek powitała na świecie najmłodszego potomka, miano wzbudzającej największe emocje ciężarnej celebrytki przejęła Barbara Kurdej-Szatan. Ciesząca się sporą popularnością gwiazda reklamy telefonii komórkowej również spodziewa się synka, któremu, podobnie jak Małgosia, planuje nadać imię Henryk.
Od momentu, gdy aktorka ogłosiła światu szczęśliwą nowinę, jej nazwisko nie schodzi z afisza, a rodzime media prześcigają się w kolejnych doniesieniach o "błogosławionym" stanie Basi. Czas rozwiązania zbliża się wielki krokami, dlatego celebrytka jest już niemal gotowa na przyjście synka na świat. Choć poród tuż tuż, znana lwica salonowa nie odmawia sobie wyjść na imprezy i ogrzewania się w blasku fleszy, chętnie eksponując na ściankach gigantyczny brzuch.
Choć jeszcze niedawno 35-latka twierdziła, iż "czuje, że urodzi przed terminem", ostatecznie jej losy potoczyły się nieco inaczej. W piątek aktorka postanowiła wykorzystać ostatnie chwile przed narodzinami chłopca i złożyła wizytę w klinice kosmetycznej, zdając na Instagramie dokładną relację.
Skoro mały jeszcze nie wychodzi, a nogi mi puchną, korzystam zatem i przyszłam na endermologię - powiedziała.
Tego samego dnia na profilu Basi pojawiło się zdjęcie, na którym gwiazda prezentuje swoje pozbawione makijażu lico.
Buziak na dobry wieczór - napisała Kurdej-Szatan.
Pod fotką szybko pojawiły się komentarze zniecierpliwionych internautów, którzy pytali idolkę, kiedy wreszcie mały Henio pojawi się na świecie.
"Noż ileż można? Zapraszamy do porodówki!", "Oj rozwiązanie już niedługo. Widać po twarzy. Daję kilkanaście godzin", "Basiu, no mogłabyś już się rozsypać. Pora na nowe życie! Trzymam kciuki za szybkie i lekkie rozwiązanie" - pisali.
Na ostatni z komentarzy 35-latka zdecydowała się odpowiedzieć, wyjawiając, że termin porodu ustalony był na... 11 września.
Mogłabym, mogła! Termin miałam dziś... ale nic się nie zadziewa - odpisała.
Czekacie już na pierwsze fotki stópek małego Henia?