W sierpniu Zofia Zborowska i Andrzej Wrona powitali na świecie pierwszą pociechę. Odkąd celebrytka została mamą małej Nadziei, chętnie dzieli się spostrzeżeniami na temat macierzyństwa. Niedawno celebrytka opowiedziała na przykład o presji powrotu do formy sprzed ciąży.
W środę Zofia Zborowska podzieliła się z instagramowymi obserwatorami wyjątkowo osobistym wpisem. W związku z trwającym obecnie miesiącem świadomości utraty ciąży aktorka postanowiła opowiedzieć fanom o własnych doświadczeniach. Zborowska zdradziła m.in., że w czasie ciąży zmuszona była przyjmować zastrzyki przeciwzakrzepowe.
To ja po skończeniu 11 miesięcy zastrzyków. Nie wiem, ile tego w sumie było. Dużo. Zwłaszcza dla mnie, osoby, która jak się jej spytasz, czego się boi, to bez zawahania odpowie: zastrzyków. Roboczo nazwałam to igłofobią, ale taka prawda. Pamiętam, jak zalałam się łzami, gdy dowiedziałam się od mojej Doktorki, że jak tylko zajdę w ciążę, to natychmiast będę musiała brać heparynę. Szczerze było mi wstyd przed samą sobą, że tak się tego boję, ale gra ewidentnie była warta świeczki - czytamy na profilu celebrytki.
Zobacz również: Zofia Zborowska radzi fankom, żeby "nie drzeć się" przy porodzie: "Ja ANI RAZU nie krzyknęłam"
Zborowska wyznała, że cierpi na zespół antyfosfolipidowy oraz trombofilię, czyli nadkrzepliwość krwi. Jak podkreśliła, obie choroby mogą utrudnić zajście w ciążę lub nawet spowodować poronienie.
A dlaczego o tym piszę? Bo październik to miesiąc świadomości utraty ciąży. A choroba, którą mam, czyli zespół antyfosfolipidowy takie poronienia powoduje, lub utrudnia/uniemożliwia zajście w ciążę. To samo tyczy się trombofilii. A badania na to robi się w Polsce dopiero po trzech lub więcej poronieniach - wyjaśniła.
W swoim wpisie Zofia zaapelowała do obserwatorek o regularne badania. Jak bowiem przyznała, sama przeżyła bowiem ból związany z utratą ciąży.
Dlatego proszę Was dziewczyny: badajcie się. Nikomu nie życzę takiego doświadczenia, jakim jest poronienie. A mierzenie się z taką stratą w kontekście ciągłych pytań o to "kiedy dziecko" było dla nas niezwykle trudne. Stąd moje odwieczne prośby do Was, aby nigdy, nikomu nie zadawać takich pytań. Na szczęście nasza historia ma happy end i tego samego życzę Wam z całego serca - czytamy.
A wszystkie portale, które będą teraz robić dramatyczne nagłówki, proszę o jedno: przynajmniej podkreślcie na czerwono, o jakich chorobach tu piszę, bo może to uratować wiele ciąż oraz wiele cierpienia - zakończyła, dodając hasztagi "zespół antyfosfolipidowy" oraz "trombofilia".
Zobaczcie wpis Zofii Zborowskiej.