10 miesięcy temu Zofia Zborowska i jej mąż, siatkarz Andrzej Wrona, zostali rodzicami. Ich rodzina powiększyła się o córkę, Nadzieję. Od tamtej pory na Instagramie celebrytki oglądać można "zwyczajne" macierzyńskie perypetie, a sama Zborowska bardzo chciałaby pokazać fankom, że tak jak i one jest "normalną" żoną i matką z codziennymi, przyziemnymi problemami.
Takie "zwykłe macierzyńskie historie", którymi Zofia Zborowska dzieli się w mediach społecznościowych, przynoszą jej między innymi zagraniczne wyjazdy z dzieckiem. Tak było i tym razem. Od kilku dni celebrytka przebywa na Majorce, na którą poleciała z mężem i dziesięciomiesięczną córką. Na Instagramie 35-latka chętnie opowiada o wrażeniach z popularnej wśród polskich turystów hiszpańskiej wyspy.
Choć Majorka skradła serce Zborowskiej, sam wyjazd nie obył się bez nieprzyjemności. Na wyspę celebrytka poleciała samolotem taniej linii lotniczej. Jak się okazało, lot był dla niej prawdziwym koszmarem. O wszystkim doniosła fanom, by ci nie powielali jej błędów:
Absolutnie nie latajcie tu lotami Ryanair! Lot krótki, ale my mieliśmy wylecieć o 20.00, a już na dzień dobry była ponad godzina obsuwy. Przez cały lot nie zgasili światła i sprzedawali wszystko. Młoda wyszła z samolotu tak przebodźcowana i przemęczona, że masakra. Najgorsze jest to, że na płycie lotniska zabrali nam wózek, bo podobno nie można go wnosić na pokład. Oddali go nam dopiero na lotnisku na Majorce, a z samolotu do taśmy jest 20-minutowy spacer. (...) Masakra. Nigdy więcej! - biła na alarm na Instagramie.
Skorzystacie z jej rad?