Zofia Zborowska pochodzi z aktorskiej rodziny i choć sama również tytułuje się aktorką, znana jest głównie z reklamowania rozmaitych produktów oraz rozprawianiu o swoim życiu prywatnym na Instagramie. Szansę pokazania zawodowych umiejętności dał jej w końcu Patryk Vega. Reżyser obsadził Zborowską w masakrowanym przez krytyków filmie Miłość, seks & pandemia. Na premierze "dzieła" Zofia została zapytana przez reportera Pudelka, dlaczego tak rzadko gra w filmach. W ostatnim wystąpiła bowiem siedem lat temu. Żona Andrzeja Wrony stwierdziła, że przyczyną jest jej wygląd.
Czy to prawda, że żeby wrócić do zawodu muszę schudnąć? Tak, muszę schudnąć. Ale ja też nigdy nie należałam do dziewczyn, które noszą rozmiar 36. Ja siebie lubię, jak siebie akceptuję. Teraz chcę schudnąć gównie dlatego, żeby nie pozbyć się bardzo dużej części garderoby. Prawda jest taka, że musisz spełniać pewne warunki, bo inaczej jesteś aktorką, tudzież aktorem, charakterystycznym - wyznała.
Ale nie trzeba być w rozmiarze zero, żeby grać. Nie wiem, czy tutaj wszystkie aktorki spełniają kryteria, o których mówisz, a sobie radzą - dociekał Michał Dziedzic.
No... Większość. Też nie sprowadzajmy tego wszystkiego do wyglądu. Chodzę na castingi i czasem dochodzę bardzo daleko, ale ktoś się okazuje być lepszy, zdolniejszy, ładniejszy, bardziej pasujący do tej roli. (...) Rynek mamy taki, jaki mamy. Też nie produkuje się u nas nie wiadomo ile tych filmów. Może nie przebiłam się... Ale też nie chodzę na tyle castingów, bo też nie mamy bardzo dużo wysokich aktorów. Ja mam 178, a ilu jest takich naprawdę wysokich aktorów? - żaliła się Zborowska.
Na pytanie czy obecnie czuje się bardziej influencerką, czy raczej aktorką, Zofia stwierdziła, że czuje się przede wszystkim "mamą". Dodała też, że ma na sobie "majtki wyszczuplające".
Więcej zobaczycie w naszym wideo!