Po ośmiu miesiącach od śmiertelnego potrącenia kobiety Dariusz K. w końcu stanął przed sądem. 63-letnia Ewa J. zginęła na pasach pod kołami jego BMW. Były mąż Edyty Górniak był pod wpływem kokainy. Dziś w Sądzie Rejonowym Warszawy-Mokotowa odbyła się pierwsza rozprawa. Jak podaje tvp.info:
Znany producent muzyczny Dariusz K. przyznał się w piątek do spowodowania wypadku, w którym śmiertelnie potrącił 62-letnią kobietę. Zapewnił również, że nie brał narkotyków bezpośrednio przed wypadkiem, lecz poprzedniego wieczoru. Dariusz K. twierdził, że jechał 40 km/h, ale w pewnym momencie jadący za nim kierowca zaczął na niego trąbić. Dlatego przyspieszył. Zapewnia, że nie pamięta momentu wypadku. Dariusz K. przeprosił rodzinę ofiary i wyraził skruchę za swój czyn.
Taka zmiana zeznań może przyczynić się do złagodzenia wyroku. W najlepszym dla niego wypadku może liczyć na karę do 6 lat więzienia, zamiast 12. Przed wejściem na salę rozpraw wyglądał na bardzo zdenerwowanego, spojrzał tylko ukradkiem w stronę czekającej na niego żony, Izabeli Adamczyk. Po rozprawie nie był już tak spokojny. Iza przywitała się z Dariuszem K. krótkim: "Cześć". Widać było, że wyraźnie poruszony szukał jej wzorkiem, wyrywając się policjantom. Nie udało im się jednak porozmawiać. Sama Iza nie zdecydowała się na udzielenie żadnego wywiadu.
Sama rozprawa była pilnie strzeżona. Na sali obowiązywał zakaz fotografowania i filmowania.