Ellen Degeneres raczej nie spodziewała się, że 2020 rok również dla niej okaże się wyjątkowo pechowy. Jeszcze niedawno aktorka i gospodyni jednego z najpopularniejszych programów telewizyjnych na świecie mogła cieszyć się właściwie wyłącznie sympatią widzów i kolegów z branży. Niestety, kilka miesięcy kwarantanny sprawiło, że na jaw zaczęły wychodzić coraz bardziej niewygodne fakty na jej temat.
Sama Ellen też nie ułatwia sprawy swoim zachowaniem. Gwiazda, która od miesięcy nagrywa codzienne odcinki własnego show z wnętrza luksusowej willi dzielonej z żoną, Portią de Rossi, spotkała się z krytyką, po tym, jak publicznie narzekała na swój "ciężki los".
Zobacz: Oderwana od rzeczywistości Ellen DeGeneres odpływa: "Kwarantanna jest JAK POBYT W WIĘZIENIU"
Jakby tego było mało, w mediach znowu powtarzają się plotki o rychłym rozwodzie Ellen i Portii. Jak donosi teraz tygodnik InTouch, najsłynniejsza lesbijska para Hollywood znalazła się "na granicy wytrzymałości", a rozwód to ponoć tylko kwestia czasu.
Nieustannie się ze sobą kłócą - zdradza informator tabloidu. Trudno uwierzyć, że miałyby ze sobą wytrzymać kilka miesięcy, a co dopiero lat.
Co gorsza, Ellen Degeneres i Portia de Rossi podobno nie podpisały intercyzy przed wziętym w 2008 roku ślubem. Gwiazda - w przypadku rzeczywistego rozpadu ich małżeństwa - będzie więc musiała oddać żonie nawet połowę szacowanej na 500 milionów dolarów fortuny.
Ponieważ są małżeństwem dłużej niż dekadę, to w świetle obowiązującego w Kalifornii prawa Portia będzie mogła ubiegać się o zdecydowanie więcej, niż gdyby do rozwodu doszło jeszcze parę lat temu - tłumaczy źródło amerykańskiego tabloidu. To może być jeden ze sposobów na to, by Ellen zapłaciła jej - i to dosłownie - za to piekło, które zgotowała jej przez wszystkie lata ich związku.
Przedstawiciele gwiazdorskiej pary nie zdecydowali się skomentować rewelacji magazynu. Prawdą jest jednak fakt, że plotki o kryzysie w ich związku pojawiają się już od wielu lat.
Myślicie, że wspólna kwarantanna przelała czarę goryczy?