Izabella St. James jest coraz mocniej promowana przez TVN. Udzieliła już całej serii wywiadów i promuje w programie śniadaniowym swoją książkę. Opisuje w niej, jak wyglądało jej życie, gdy sypiała za pieniądze z Hugh Hefnerem. Rozpisuje się też o jego seksualnych upodobaniach. W wywiadach zapewnia jednak, że bycie jedną z kochanek bogacza i branie za to pieniędzy, nie czyni z niej prostytutki.
To nie tylko mnie obraża, ale to sprawia mi bardzo dużą przykrość. Nie chodzi tylko o mnie i moje uczucia. Przede wszystkim chodzi mi o uczucia ludzi, których kocham. Hef był moim boyfriendem, był moim chłopakiem. Jeżeli ktoś tego nie rozumie, to bardzo mi przykro. Rozumiem, że to jest niestandardowe, inne. Ja sama miałam z tym problem - przyznaje St. James.
Na szczęscie w końcu się z tym pogodziła. Teraz przekonuje, że wszystkie jej znajome ("połowa Los Angeles") uprawia seks za pieniądze:
- Czy każda dziewczyna mająca bogatego starszego chłopaka, który daje jej kieszonkowe jest prostytutką? - pyta Izabella. To znaczy że połowa Los Angeles to prostytutki?
Przypomnijmy, jak opisała swoją pracę w książce:
Hugh nacierał się olejkiem dla dzieci. Zabawę zaczynała Holly [Holly Madison]. Zaspakajała go oralnie, aż osiągnął pełną erekcję. Wtedy przychodził czas na nas. W większości przypadków leżał na plecach i chciał, by go obsługiwać. Kiedy miał problemy, wracała Holly i ustami doprowadzała do kolejnej erekcji. Czasem robili to w pozycji "6 na 9". Często finał wyglądał tak, że Hef się masturbował, oglądając pornola, a Holly ssała jego sutki. Hugh nie był dobrym kochankiem. Nie było w nim pasji ani możliwości fizycznych. Nie wykazywał wielkich umiejętności w tym, co robił w sypialni.
Dobrze, że wraca pytanie, co to znaczy być prostytutką. Zastanówmy się. Jeżeli nie jest nią kobieta uprawiająca za pieniądze seks z bogatym starcem i oglądająca, jak się masturbuje, natarty olejkiem, to jak można ją nazwać? Czy kariera Izabelli różni się czymś od pracy "modelek z Dubaju"?
Hugh Hefner wymyślił dla takich dziewczyn nowe słowo - króliczek, żeby mogły potem spojrzeć na siebie w lustrze. Izabello, nie obrażaj się. Możesz nazywać te pieniądze "kieszonkowymi", ale uprawianie seksu za pieniądze jest prostytucją. Nawet jeżeli wszystkie twoje koleżanki robią to samo. I nawet jeżeli w TVN-ie mówią ci, że jesteś kobietą sukcesu.
Jak myślicie, czy telewizji uda się w końcu przekonać widzów, że prostytucja to "kariera" jak każda inna? I czy taki przekaz podoba się na przykład pracującej w "Dzień Dobry TVN" Dorocie Wellman?
Źródło: Agencja TVN/x-news