Kilka lat temu kojarzony z "Klanu" Jakub Tolak postanowił z aktora przebranżowić się w influencera-podróżnika. Serialowy Daniel Ross wraz z małżonką własnoręcznie wyremontowali kampera i wyruszyli w świat, relacjonując wszystko w sieci. Ostatnio małżonkowie zmuszeni byli zawiesić podróżnicze plany i wrócili do Polski, gdzie Kubę czekała operacja tętniaka aorty, plastyka zastawki i naprawa opuszki aorty.
Zabieg przeszedł pomyślnie i Tolak mógł wrócić do domu. Niedługo później influencer wrócił wspomnienia do chwil spędzonych w szpitalu i do jedzenia, jakie było podawane. 42-latek przyznał, że nie wspomina go najlepiej.
Połączenie baru mlecznego z posiłkami w niegdysiejszych ośrodkach wypoczynkowych - pisał. Było w porządku, najadałem się, nie narzekam. Jedyne, co mnie dziwiło, to pory posiłków. Śniadanie nieco za późno, bo ok. dziewiątej, zaraz o dwunastej obiad i kolacja ok. siedemnastej! Po paru dniach zacząłem zostawiać sobie coś z kolacji na rano, bo budziłem się głodny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz małżonkowie na własne skórze przekonali się, jak przewrotne bywa życie. Niedługo po tym, jak Tolak opuścił szpital, trafiła do niego jego żona i to z podobnymi symptomami. Zofia Samsel przebywa obecnie w tej samej placówce, w której leczono jej męża.
Wbrew pozorom, nie poznaliśmy się na forum zrzeszającym ludzi z chorobami serca - napisała Samsel w mediach społecznościowych. Scenarzyści naszego życia trochę popłynęli. Właśnie leżę dokładnie w tym samym szpitalu, w którym ostatnio sporo czasu spędził Kuba. Serce do poprawy, bądź napraw.
Zofia może teraz osobiście doświadczyć, jak smakuje serwowane przez publiczny szpital jedzenie, którym jeszcze niedawno karmiony był jej mąż. W przeciwieństwie do Tolaka, Samsel nie ma tak złego mniemania o szpitalnych daniach, które tam serwują. Dziwi ją jednak jeden szczegół.
Uważam, że jedzenie w szpitalu jest ok - zaznacza. Nigdy nie trafiłam na miejsce, gdzie byłoby tak strasznie, jak w internetowych opowieściach anonimowych ludzi. Tylko tak jak Kuba (wspomniał o tym ostatnio) nie rozumiem czasówki. 12.00 obiad, 16:30 kolacja, 9.00 śniadanie. Jasne, nie trzeba jeść od razu, byle nie zapomnieć o schowanej później kanapce.
Następnie Samel podzieliła się kolejną refleksją, gdyż wiele osób pisało do niej prywatnie o kaloryczność posiłków, która miała być nieodpowiednia. Influencerka zaznaczyła, że ocenia jedynie smak. Później dodała także kolejny komentarz w kwestii walorów smakowych, zamieszczając zdjęcie posiłku.
Ja oceniam tylko walory smakowe posiłków szpitalnych (bo już dostałam wiadomości, że przecież kaloryczyność nie taka, jak powinna itp.). A smak jest okej (bardziej mowa o obiadach, bo smak kanapki to smak kanapki). (...) Podtrzymuję - smacznie, jak u babci - podsumowała.
A Wy jakie macie doświadczenie ze szpitalnym jedzeniem?