Marcin Prokop i Maria Prażuch-Prokop są małżeństwem od 2011 roku. Para wspólnie wychowuje kilkunastoletnią córkę, Zofię. Żona Marcina Prokopa nigdy nie pragnęła kariery w show biznesie. Jak wiemy, na co dzień zajmuje się organizowaniem warsztatów jogi i pracą z oddechem.
Ostatnio Maria Prażuch-Prokop publicznie poruszyła jednak temat nerwicy napadowo-lękowej. Żona Marcina Prokopa sama przez lata walczyła z tą chorobą. W rozmowie z "Dzień Dobry TVN" 42-latka wyznała, że to właśnie praca z oddechem pomogła jej w procesie leczenia.
Ani sam oddech by nie podołał, ani sama farmakologia by nie podołała. Dla mnie to była mieszanka tych dwóch rzeczy. Kiedy moja nerwica się rozkręciła, to tak się rozhuśtała, że bez interwencji farmakologicznej trudno byłoby ją opanować technikami relaksacyjnymi. Ludzie, którzy mają nerwicę albo ataki paniki często do mnie piszą, że boją się leków i co mają robić. Odpowiadam, że nie jestem psychologiem, ale znajdź psychologa. Nie wiem, skąd bierze się strach przed farmakologią, przed tym, żeby pójść po pomoc. Czasami musimy interwencję farmakologiczną włączyć. Nie ma w tym nic wstydliwego - powiedziała Maria Prażuch-Prokop.
Osobom w podobnej sytuacji poleca też pracę nad oddechem:
Gdybym miała powiedzieć, która praktyka pomoże najbardziej, to poleciłabym praktykę oddechową. Wtedy wyjście z takiej choroby jak nerwica staje się gładsze i zejście z leków staje się gładsze. Nie zostajemy sami, potrafimy pracować za pomocą oddechu. Moje leczenie farmakologiczne trwało 3 lata. W pewnym momencie czułam, że mogę już sama te stany regulować i kontrolować. Zostałam szefową własnego układu nerwowego - wyznała.
Doceniacie jej szczerość?