W dzisiejszym świecie media społecznościowe odgrywają dużą rolę w życiu większości ludzi. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że na platformach takich jak Instagram, Facebook czy TikTok nie zobaczymy pełnego obrazu rzeczywistości. Użytkownicy najczęściej prezentują jedynie wybrane, najlepsze fragmenty swojego życia lub wręcz pokazują nieprawdę.
Przypomnijmy: OSZUSTWA INFLUENCERÓW UJAWNIONE! Wykupione lajki, atrapy odrzutowców i wakacje, których nie było...
Fałszowanie rzeczywistości dotyczy także wyglądu. Filtry, retusze i wystudiowane pozy na zdjęciach sprawiają, że ludzie prezentują się jako nierealistycznie piękni i doskonali. Porównywanie siebie z tak wyidealizowanym obrazem innych może prowadzić do kompleksów i przekonania, że nasze życie jest nieciekawe i nieudane.
Maria Prokop o negatywnym wpływie Instagrama
Temat ten poruszyła w swoim najnowszym poście Maria Prokop, która w przeszłości cierpiała na nerwicę lękowo-napadową, a dziś jako trenerka oddechu, jogi i medytacji uczy innych, jak osiągnąć wewnętrzną harmonię.
Żona Marcina Prokopa zamieściła krótki filmik, na którym pokazuje, jak w kilka sekund można wyglądać inaczej, zmieniając jedynie postawę ciała i wciągając brzuch. W ten sposób joginka udowadnia, że łatwo manipulować rzeczywistością na zdjęciach i filmikach.
Media społecznościowe bardzo utrudniają naszą drogę do szczęścia i samorealizacji, co potwierdzają liczne badania naukowe. Napędzają porównywanie się do innych i do dążenia do nierealnych wzorców piękna oraz uruchomiają nieustające poczucie fomo, braku, niedostateczności (...). Znacznie za dużo czasu spędzamy, patrząc się na siebie.
Media społecznościowe wymuszają na nas niekończącą się potrzebę dokumentowania każdej chwili, a każde selfie i każde zdjęcie uruchamia w nas lawinę negatywnej samooceny i dopie***ielania się do wyimaginowanych wad, tworząc syndrom, który można nazwać "fotograficzną dysmorfią cielesną".
Dodatkowo, nagroda w postaci like’u czy pozytywny komentarz pod wrzuconym zdjęciem wywołuje strzał dopaminowy w mózgu, uzależniając nas od tej nagrody. Ścigamy smoka dopaminy i napędzamy cykl. Ewolucja nie przystosowała człowieka do tak częstego obcowania z własnym wizerunkiem - wyjaśnia Maria.
"Mniej luster - więcej szczęścia"
Żona Prokopa przywołuje też teorię "badacza szczęścia", Arthura Brooksa, który twierdzi, że "osoby bez luster w domu (poza jednym w łazience) są ogólnie szczęśliwsze i rzadziej chorują na depresję".
Jako gatunek znaleźliśmy się w egzystencjalnej pułapce. Stworzyliśmy system, w którym (...) wynagradzamy i oceniamy pozytywnie osoby, które najlepiej z tą rzeczywistością sobie radzą, a niekoniecznie te, które najlepiej znają się na swojej robocie czy posiadają największą wiedzę. I oczywiście słuchamy nie tych, co mają coś do powiedzenia, tylko tych, którzy krzyczą najgłośniej - uważa joginka.
Internauci podzielają jej przemyślenia.
W punkt!; O matko, z tym lustrem to prawda; Uwielbiam ten post! Miejmy wywalone; Oby więcej kobiet miało "takie jaja". Bądź kochana wzorem dla wielu kobiet; Bardzo mądry i potrzebny wpis. Teorię niby wszyscy znamy, ale trzeba ją utrwalać w praktyce - piszą w komentarzach.
Dobrze, że Maria poruszyła ten temat?