Podczas gdy niektóre pary przeciągają okres narzeczeństwa w nieskończoność, aby ostatecznie rozstać się w atmosferze frustracji i niezdecydowania, pozostali nie mogą się doczekać hucznego wesela i decydują się na ślub zaledwie kilka tygodni po zaręczynach. Tak stało się w przypadku Zosi Zborowskiej i Andrzeja Wrony. Pośpiech wynikał ponoć z niezwykle silnej potrzeby założenia rodziny, która kierowała sportowcem.
W rozmowie z Pudelkiem Zosia przyznała, że proces wyboru sukni przebiegł nadzwyczaj bezstresowo. Miała w końcu do pomocy zarówno stylistkę, jak i projektanta, którzy połączyli siły, aby spełnić jej marzenia o perfekcyjnej białej sukni. Jak się jednak okazuje, kreacji nie dane było przetrwać wieczoru w absolutnej czystości.
Po trzech godzinach zmieniłam buty na białe trampki i dzięki temu byłam niższa o jakieś 10 centymetrów, więc moja suknia ślubna po nocy była mniej więcej do połowy czarna. Były tańce, były hulańce, ale się doprało wszystko - uspokaja fanów w rozmowie z Michałem Dziedzicem.
Zborowska zdradziła także, komu udało się złapać bukiet panny młodej. Szczęśliwy traf padł na Kasię Borkowską, która prywatnie jest narzeczoną Jankesa.
Czyżby szykował się nam kolejny huczny ślub?