Historia Kamili Smoguleckiej vel Luxurii Astharot vel Zusje przywodzi na myśl przypadek Marty Linkiewicz. Podobnie jak Linkimaster, muza Donatana również zbudowała swoją karierę na skandalach i stała się sensacją internetu, głównie za sprawą kontrowersyjnych wypowiedzi i wybryków pod wpływem substancji psychoaktywnych. Obie panie po latach szaleństw porzuciły hulaszczy tryb życia na rzecz walk w oktagonie.
Dziś Zusje chętnie porusza temat swojej batalii o trzeźwość, dzięki której udało jej się w końcu wyjść na prostą. Celebrytka nie ukrywa, że droga, którą musiała przebyć, była wyjątkowo kręta i wyboista...
Kamila od trzech lat żyje w abstynencji i - jak sama przyznaje - nigdy nie czuła się lepiej. W czwartek 26-latka pojawiła się w materiale "Dzień Dobry TVN", gdzie otworzyła się w temacie autodestrukcyjnych skłonności i ich następstw, a także opowiedziała o momencie, w którym zdecydowała się szukać pomocy na odwyku.
Miałam sprawę karną, groziło mi wiele lat więzienia, nawet dwa dni to by było dużo za dużo - przyznała Kamila. Mama jest dla mnie najbliższą sobą, powiedziała mi, że jeśli nie zrobię czegoś ze sobą, to ona umrze, bo już tego nie wytrzyma. Nie mogła patrzeć na to, jak jej jedyne dziecko się zatraca.
Początkowo Kamila czuła, że wraz z porzuceniem imprez, używek i alkoholu odebrano jej jedyny sens życia.
To było coś, dzięki czemu ja żyłam, byłam i uważałam, że jestem sobą. To była totalna bzdura - stwierdziła. Przez te 3 lata, jak jestem trzeźwa, to uważam, że nie mogłam więcej zrobić. Zrobiłam więcej niż przez cały okres swojego 23-letniego życia.
Odzyskałam siebie, mam drogę do nowego życia. To jest jedna z najfajniejszych rzeczy, jaka mnie spotkała. Te 2 miesiące były fantastycznym okresem mojego życia - podsumowała.