Traumatyczna historia Tomasza Komendy nadal nie ma tak naprawdę happy endu. Co prawda mężczyzna niesłusznie skazany za gwałt i morderstwo, którego nie dokonał, wyszedł na wolność po 18 latach, ale do tej pory nikt nie poniósł odpowiedzialności za to, że mimo bycia niewinnym trafił za kratki. Prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie.
Tomasz Komenda nadal czeka na sprawiedliwość
Zarówno Tomasz Komenda, jak i jego pełnomocnik, mecenas Paweł Matyja, sprzeciwiają się takiemu obrotowi sytuacji. Ich zdaniem jest to po prostu niesprawiedliwe.
Człowiekowi, który spędził blisko dwie dekady w więzieniu, należy się dogłębne zbadanie tej sprawy - mówił prawnik w rozmowie z wrocławską "Gazetą Wyborczą".
Matyja odniósł się też do umorzenia sprawy w rozmowie z "Onetem". Ponownie nie krył rozgoryczenia. Nie godzi się na to, aby nikt nie poniósł odpowiedzialności za los, jaki spotkał Tomka Komendę. Dodał też, że ta historia nie jest jedyną tego rodzaju.
Ludzi skrzywdzonych przez system jest więcej, ale jego historia jest najgłośniejsza i urosła do rangi symbolu - tłumaczył.
Będzie odwołanie od decyzji prokuratury
Co więc zrobić w takiej sprawie? Matyja planuje odwołać się od decyzji sądu. Nadal nie dostał jeszcze pisemnej informacji o umorzeniu, to też czas na złożenie odwołania w jego przypadku jeszcze nie biegnie. Co innego u Komendy. Prokuratura wysłała mu pismo na adres, pod którym już nie mieszka, przez co stracił cenny czas.
Umorzenie śledztwa to niejedyne zmartwienie Komendy. W ubiegłym roku mężczyzna poinformował, że boryka się z chorobą nowotworową. Prawnicy nie wykluczają, że stan zdrowia 46-latka może być efektem zaniedbań z czasów spędzonych w więzieniu.