Alicja Bachleda-Curuś od wielu lat dzieli życie między Polskę a Stany Zjednoczone. Aktorka na co dzień rezyduje w słonecznym Los Angeles i właśnie tam wychowuje 13-letniego syna, którego doczekała się z Colinem Farrellem. 39-latka regularnie odwiedza jednak ojczyznę, również w związku z zawodowymi zobowiązaniami. Będąc w Polsce, aktorka chętnie zaszczyca obecnością różnego rodzaju eventy - dwa tygodnie temu wybrała się na przykład na galę wręczenia Diamentowego Klapsa Filmowego.
W podróż do Polski Alicja Bachleda-Curuś zabrała ze sobą syna, Henry'ego Tadeusza. Niedawno aktorka i jej wyrośnięty już potomek zostali przyłapani podczas przechadzki po Sopocie w towarzystwie grupy znajomych. Spacerowicze odwiedzili również jedną z tamtejszych restauracji, gdzie raczyli się napojami i zajadali słodkie desery.
Zobacz: Alicja Bachleda-Curuś spaceruje incognito po Sopocie z wyrośniętym Henrym Tadeuszem (ZDJĘCIA)
Ostatnio Alicja Bachleda-Curuś ponownie widziana była w ojczyźnie. Tym razem paparazzi wypatrzyli celebrytkę na lotnisku w Gdańsku i uwiecznili moment, w którym ta opuszcza samolot wraz z nastoletnim synem. Na miejscu na aktorkę i Henry'ego czekał szofer, który towarzyszył im w drodze z terminalu wprost do zaparkowanego nieopodal samochodu. Następnie mężczyzna przetransportował Alicję i Henry'ego Tadeusza do hotelu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz również: Wystrojona Alicja Bachleda-Curuś prezentuje opalone łydki na gali wręczenia Diamentowego Klapsa Filmowego (ZDJĘCIA)
Bachleda-Curuś samolot opuściła w kolorowej maseczce na twarzy i wyposażyła również w ochronny gadżet swojego syna. Tego dnia aktorka postawiła na wygodną i niezobowiązującą stylizację. Alicja miała na sobie oversize'owy biały sweter z dekoltem w serek, pod który założyła prosty T-shirt. Do tego dobrała jasne dżinsy z dziurami na kolanach oraz złote sandały. 39-latce najwidoczniej wyjątkowo zależało na tym, by nie wyróżniać się z tłumu podróżnych obecnych na gdańskim lotnisku. Oprócz maseczki uzbroiła się bowiem również w czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne.
Bachleda-Curuś do Gdańska przybyła ze stosunkowo skromnym bagażem - jedną, lecz dość sporą walizką, której transportem do samochodu zajął się czekający na lotnisku szofer. Aktorka, podobnie jak jej syn, zabrała także na pokład samolotu poręczny plecak. Po wyjściu z lotniska Alicja i jej potomek pomaszerowali za towarzyszącym im mężczyzną wprost do samochodu. Następnie zaś wsiedli do pojazdu i ruszyli w dalszą drogę.
Przypomnijmy, że Bachleda-Curuś już wielokrotnie zapewniała, że wychowuje syna w duchu przywiązania do polskiej kultury. Kilka miesięcy temu w rozmowie z "Wprost" celebrytka zdradziła na przykład, iż zależało jej na przekazaniu Henry'emu "polskich wartości". Celebrytka marzyła również, by jej syn płynnie mówił w jej ojczystym języku, niestety jednak okazało się to sporym wyzwaniem.
Mimo że zależało mi bardzo, żeby mówił płynnie po polsku, język angielski przychodził mu łatwiej, słyszał go wokół, a ja z kolei chciałam się móc z nim jak najszybciej porozumieć. Poszłam na kompromis - wyznała niedawno w rozmowie z "Na żywo".
Zobaczcie, jak Alicja Bachleda-Curuś wychodzi z gdańskiego lotniska w towarzystwie syna.
Zobacz również: Internauci narzekają, że syn Alicji Bachledy Curuś prawie nie mówi PO POLSKU... Aktorka ODPOWIADA na krytykę