Ostatnio o Edycie Górniak mówi się głównie w kontekście jej koronasceptycznych teorii. Na początku maja diwa zabłysnęła na antenie skrajnie prawicowej telewizji internetowej jako ekspertka od nieistniejącej jeszcze szczepionki na koronawirusa. Edi stwierdziła wówczas, że "prędzej zginie, niż da sobie coś wstrzyknąć". Doszło nawet do tego, że zainteresowana od jakiegoś czasu medycyną piosenkarka zaproponowała spotkanie samemu ministrowi zdrowia, a także napisała list otwarty, który odczytano na "Międzynarodowym proteście przeciwko przymusowi szczepień".
Ostatnio zaangażowana w sprawę szczepień artystka postanowiła nieco odetchnąć i udała się na wieczorny spacer po Krakowie, w którym osiadła po powrocie zza oceanu. Przechadzkę po ulicach stolicy Małopolski postanowiła zrelacjonować za pośrednictwem instagramowego profilu. Nieoczekiwanie transmisję na żywo przerwał bezdomny. Pan Artur nie szczędził w stronę gwiazdy komplementów:
Edytko moja kochana! - przywitał wokalistkę. Żebyś mi żyła z 250 lat!
Proszę Pana, kto by chciał tak długo żyć? - odpowiedziała mu rozbawiona artystka.
To jest nasza Edyta! Moje serduszko! - kontynuował podekscytowany Pan Artur, gdy do 47-latki podchodzili kolejni fani.
W pewnym momencie bezdomny, korzystając z okazji, poprosił Edytę o… 80 groszy. Na reakcję piosenkarki nie trzeba było jednak długo czekać, bowiem bez wahania sięgnęła do portfela i wręczyła mężczyźnie pieniądze. Mniej entuzjastycznie zareagowała na propozycję wspólnego tańca:
Pięknie Pan tańczy, ale ja mam kontuzję, nie mogę tańczyć - wyjaśniła.
Górniak złożyła także życzenia i mocno przytuliła napotkanego fana, który tego dnia obchodził urodziny.
Nie… To się nie dzieje… - nie dowierzał solenizant.
Też chcielibyście przez przypadek spotkać Edytę na ulicy?