Joanna Moro większość czasu poświęca teraz zajmowaniu się małą córeczką Ewą. Dziewczynka niedawno skończyła osiem miesięcy, które zresztą jej mama z przyjemnością relacjonowała w sieci. Aktorka stara się pokazywać swoim fanom nie tylko piękne, cukierkowe momenty z życia rodzinnego, ale też realia, które nieco odbiegają od "instagramowych standardów". Ostatnio Moro udokumentowała na przykład... bałagan w kuchni, którego rozmach, co tu dużo mówić, robił wrażenie.
Selfie z bałaganem - wywołało wczoraj mnóstwo pozytywnych opinii! No to wrzucam na walla. Niech Wam będzie miło. A ja leniwie ubieram się, przeciągam i zaczynam ten wspaniały, dżdżysty, zimny, pochmurny, szary dzień !!!! Razem damy radę. (...) Wczoraj i przedwczoraj po prostu było gotowanie, a jak jest gotowanie - to są gary. I to jakie smaki... - napisała aktorka pod "fotoreportażem" z brudnej kuchni.
Niestety część komentujących nie zrozumiała, po co aktorka pochwaliła się niechlujstwem.
W życiu ani ja, ani moje dzieci czegoś takiego nie zrobiliśmy. Widziałam kiedyś coś podobnego u jakiegoś faceta, studenta, który sprzątał raz w tygodniu. Są zmywarki.
Czy wy macie coś z głową, no czy to jest powód, żeby się chwalić? A co to teraz koncert, kto ma większy burdel w domu?
No ja rozumiem małe dziecko, brak czasu, ale bez przesady... Czy to trzeba wywlekać na Instagram?
Czekam na zdjęcie brudnego kibla, niepościelonego wyra i starych butów w przedpokoju. Jakie trzeba mieć kompleksy, żeby robić takie foty...
W obronie Joanny stanęli z kolei jej wierni fani.
Mieszkanie to nie muzeum, każdej z nas przydarzają się ciężkie dni, że nie ma się na nic ochoty
Uwielbiam panią za autentyczność. Każda matka czasem ma bałagan
A Wy co sądzicie o tym "rozgardiaszu"?