Gdy na początku 2020 roku do mediów dotarła wieść o tym, że Lady Gaga ma zagrać nikczemną Patrizię Reggiani w filmie Ridleya Scotta, oczekiwania wobec długo obrazu momentalnie poszybowały w górę. Nadzieje kinomanów tylko wzrosły, gdy światło dzienne ujrzały zdjęcia z planu piosenkarki ucharakteryzowanej na morderczą małżonkę Maurizio Gucci. Tuż przed premierą spekulowano nawet, że swoją kreacją Amerykanka zapewni sobie kolejnego Oscara. Niestety, zamiast poruszającego dramatu z wątkiem kryminalnym wyszedł komiczny pastisz, gdzie rola "czarnej wdowy" została przez gwiazdę mocno przeszarżowana...
Koniec końców Lady Gaga została pominięta przy oscarowych nominacjach, co przyjęła ponoć z nieskrywanym rozczarowaniem. Teraz 35-latka miała szansę na nagrodę Gildii Aktorów Ekranowych za najlepszą rolę żeńską, która ostatecznie powędrowała w ręce Jessiki Chastain za rolę w "Oczy Tammy Faye".
Na otarcie łez podczas niedzielnej gali gwiazda miła okazję zrobić sobie kilka pamiątkowych fotek z Bradleyem Cooperem, który przed kilkoma laty partnerował jej przy "Narodzinach gwiazdy".
W poniedziałek, dzień po rozdaniu nagród SAG, celebrytka została przyłapana przez paparazzi w Malibu, gdy pędziła ulicą "uzbrojona" w cztery kawy. Gaga nie wyglądała już tak spektakularnie, jak noc wcześniej - artystka miała na sobie obszerną, różową bluzę, ultrakrótkie, białe spodenki i beżowe sneakersy. Uliczny look piosenkarka urozmaiciła dużymi, gwiazdorskimi okularami i spersonalizowaną torebką Louis Vuitton z wizerunkiem jej trzech buldożków francuskich: Koji, Asią i Gustavem.
Wolicie ją na czerwonym wydanie czy raczej w takim "zwyczajnym" wydaniu?