Ewa Minge słynie z tego, że nie ma żadnych zahamowań w komentowaniu poczynań celebrytów. Ostatnio swoje trzy grosze wtrąciła do głośnego rozstania Blanki Lipińskiej i Barona. W swoim komentarzu nie zostawiła na byłym ukochanym Blanki suchej nitki.
Nie rozumiem, jak można się w nim zakochać, ale jestem pewna, że nie problem go pozyskać - stwierdziła, dodając jeszcze kilka "ciepłych słów" na temat Barusia.
Zobacz: Ewa Minge UDERZA w Barona: "Uprawia marketing przy okazji seksu. NIE PROBLEM GO POZYSKAĆ"
Z odsieczą byłemu partnerowi ruszyła natychmiast Lipińska, która zasugerowała Ewie, że nie powinna interesować się cudzym życiem.
Zobacz: Blanka Lipińska grzmi po ataku Minge na Barona: "Nie pozwolę na to, by obrażać moich PRZYJACIÓŁ"
Wywołana do tablicy Minge zamieściła w sobotę post, w którym wyraziła ubolewanie, że jej "wyrwany z kontekstu" komentarz trafił do mediów. Zdobyła się również na przeprosiny.
Uważam, ze popełniłam błąd, nie zakładając, iż komentarz mój, zostanie wyłuskany z przestworzy internetu i zaboli Blankę Lipińską - zaczęła. Nie powinnam komentować w sieci życia Blanki i było to słabe, potrafię się przyznać. Przy stole wśród przyjaciół bym powtórzyła tezę, która może być oczywiście mylna. Jako „koleżanka” dwa razy starsza, która naraziła się broniąc twórczości wyżej wymienionej, podpowiem życzliwie. Jeżeli wyświetlamy telenowelę na telebimach, to załóżmy, że widzowie będą ja komentować. Nie można oczekiwać ciszy przy porażce, a szumu przy sukcesie. Idzie to w parze. Nie wiem, czy jest bardziej hejtowana swego czasu, upokarzana i niszczona osoba ode mnie, przez te wszystkie „media”. Pani Blanko życzę z serca happy endu, bo taka już jestem, wszystkim dobrze życzę - napisała.
Myślicie, że Blania jej wybaczy?