Beata Ścibakówna parkuje na... chodniku. Spieszyło jej się do jubilera
Fotograf wypatrzył ostatnio Beatę Ścibakównę na mieście. Żona Jana Englerta zaparkowała swojego białego range rovera w niedozwolonym miejscu. Niestraszne jej mandaty i punkty karne?
Choć Beata Ścibakówna nie jest typową celebrytką, od lat pozostaje w zasięgu zainteresowania showbiznesowych mediów. Wzięta aktorka może także liczyć na uwagę stołecznych paparazzi, którzy od czasu do czasu towarzyszą jej podczas załatwiania sprawunków na mieście.
Beata, jak na gwiazdę przystało, bywa na bakier z przepisami ruchu drogowego. Matka Heleny Englert niejednokrotnie była przyłapywana w przeszłości na gorącym uczynku, z czego ewidentnie nie wyciągnęła żadnych wniosków.
Wożąc się w poniedziałek stołecznymi ulicami swoim range roverem za 400 tysięcy złotych, aktorka po raz kolejny pokazała lekceważący stosunek do panujących na drodze zasad. Tym razem 56-latka zaparkowała swoje auto na chodniku w samym centrum Warszawy, kompletnie ignorując widoczny z daleka znak z widocznym napisem "koniec" parkingu.
Spragnionej błyskotek aktorce bardzo spieszyło się tak do jubilera, u którego spędziła dłuższą chwilę. Ścibakówna nie zapomniała oczywiście o stylówce godnej gwiazdy filmowej: szykownym skórzanym płaszczu, pasujących spodniach i torbie Miu Miu wartej 4 tysiące złotych.
Myślicie, że kiedyś się w końcu nauczy?