Dzielili się receptą na udany związek, dziś nie są już razem. Rozenkowie "wyrzucali emocje", Kaczorowska i Cichopek zachęcały do rozmów
Gwiazdy lubią uchodzić za ekspertów. Nie inaczej jest w kwestii miłości, a niektórzy chętnie opowiadali o swojej recepcie na udany związek. Pawlikowska napisała nawet o tym książkę, a Nast organizowała warsztaty. Wszystko zweryfikowała rzeczywistość.
Miłość to uczucie, którego doświadczyło wielu z nas i to niezależnie od statusu gwiazdy. Wielu znanych i lubianych nie ma też oporów, aby idealizować własne życie miłosne w mediach, a pytanie o "receptę na udany związek" to chyba jeden z klasyków dziennikarstwa show-biznesowego. Często jednak rzeczywistość weryfikuje ich aspiracje.
Agnieszka Kaczorowska i Maciej Pela czy Akop i Sylwia Szostakowie to tylko przykłady par, których rozstania generowały w sieci tysiące komentarzy. Szok wśród internautów wywołał też rozwód Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela. Po ich relacjach zostały dziś jedynie medialne wzmianki. Niektóre z nich dotyczyły właśnie tego, co robili, aby dbać o związek.
Bywały też przykłady, gdy znani radzili innym, jak budować perfekcyjny związek, po czym... sami się rozstali. Beata Pawlikowska na przykład napisała książkę o budowaniu szczęśliwych relacji, ale najwyraźniej nie dość mocno wzięła sobie do serca własne słowa, bo w lutym spędzała walentynki jako singielka. Kasia Nast z kolei reklamowała kurs dla par, a kilka tygodni później sama już tej pary nie miała.
W ostatnim czasie to o tym rozstaniu rozpisywano się najczęściej. Na początku października informowaliśmy, że małżeństwo Agnieszki Kaczorowskiej i Macieja Peli to już przeszłość. Jak udało nam się ustalić, decyzja zapadła jeszcze we wrześniu, a ostatnie wspólne zdjęcie opublikowali 11 sierpnia, jednak zniknęło już ono z Instagrama.
Panie Pela, kilka lat temu skradł pan moje serce i skrada ciągle na nowo... - pisała jeszcze wtedy Agnieszka.
Rozstanie pary było dla wielu szokiem, bo w sieci uchodzili za parę idealną, a w mediach opowiadali o ich relacji głównie w superlatywach. Nawet gdy padł temat małżeńskich kłótni, Agnieszka zapewniała, że szkoda jej czasu na ciche dni i wspólnie przechodzą przez wszystkie trudności. Przekornie wspominała też o "zazdrośnikach", którzy źle im życzyli, i mówiła publicznie o recepcie na udany związek.
Lubię niespodzianki na urodziny, na przykład gdzieś się wybrać. Zorganizowałam kulinarne warsztaty dla Maćka. Więc to jest taka codzienność (...). To co, robimy nadzwyczajnego, to jest jedno, ale na przykład ostatnio zostawiłam Maćkowi karteczkę z ładnym zdaniem, takim wyrazem miłości. Wydaje mi się, że w tych małych gestach jest właśnie to - wyliczała. Rozmowa. Nie zakopywanie niczego pod dywan. Bo wiadomo - jak w każdej relacji są wzloty i trudne sytuacje, z którymi się mierzymy. Dla nas rozmowa jest czymś, co jest bardzo ważne, czymś, co musi się wydarzyć.
Małgorzata Rozenek już od lat kroczy przez życie z Radosławem Majdanem, a stabilny związek wymaga przecież poświęceń. Niedawno w rozmowie z "Super Expressem" gwiazda wspominała, że w małżeństwie trzeba przełamywać rutynę, dlatego dla Radka "zmienia się raz na trzy lata".
Przypomnijmy: Tak Małgorzata Rozenek CO TRZY LATA zmieniała się dla Radosława Majdana (STARE ZDJĘCIA)
Wiele lat temu była natomiast żoną Jacka Rozenka i wówczas rozprawiali w mediach o tym, jak wygląda łącząca ich relacja. Dziś co prawda od dawna nie są razem, ale we wspólnym wywiadzie z "Galą" wspominali, że jako para "wyrzucają emocje". W jaki sposób? Ano w taki:
Dziecko zakręciło nas zupełnie. Ale też ścieramy się. Między nami jest bardzo różowo, ale różowo nie znaczy słodko - zaczął Jacek.
Krzyczymy na siebie - dorzuciła Małgosia.
Trzaskam drzwiami, wychodzę, ruszam spod domu z piskiem opon - dotrzymywał jej kroku ówczesny mąż.
A ja stoję na progu i drę się na całą okolicę. Sąsiedzi mają zabawę - dodała ze śmiechem celebrytka.
Wyrzucamy emocje, potrafimy się pogodzić i kochamy się bardzo - postawił kropkę aktor.
Rozstanie Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela było dla wielu ogromnym szokiem. Dziś aktorka układa sobie życie u boku Macieja Kurzajewskiego, natomiast jej były mąż znalazł ukojenie w ramionach Dominiki, z którą już wkrótce doczeka się dziecka. Zanim jednak sytuacja się skomplikowała, Cichopek tak opowiadała o jej małżeństwie z Marcinem na łamach "Faktu":
Nie zawsze było cukierkowo, bo mieliśmy gorsze chwile w życiu prywatnym i zawodowym, jednak wspólnie je przezwyciężyliśmy - zapewniała. Nauczyliśmy się ze sobą rozmawiać. Nie ma rzeczy, których nie można odkręcić, trzeba tylko chcieć.
Zapytana natomiast o receptę na udany związek, Kasia wymieniła kilka kwestii. Jedną z nich było to, żeby się po prostu lubić, inną na przykład dzielenie się obowiązkami.
Cały czas jesteśmy w sobie zakochani, ale, co równie ważne, lubimy się - uspokajała we wrześniu 2020 roku. Gramy do jednej bramki, jesteśmy zgranym duetem, tworzymy związek partnerski. Nie ma rzeczy, które robię tylko ja albo które robi tylko Marcin. Dzielimy się obowiązkami, jeśli któreś z nas ma więcej pracy, wtedy ta druga osoba bierze na siebie więcej zadań domowych. Jesteśmy wierni zasadzie, że "co dwie głowy, to nie jedna", dlatego razem możemy wszystko.
Na koniec stwierdziła, że może liczyć na wsparcie tancerza i docenia to, że ten jest jej największym fanem. Dziś sytuacja wygląda już chyba trochę inaczej...
Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski byli małżeństwem przez przeszło dwie dekady. Zanim podjęli decyzję o rozstaniu to również i "kobietę petardę" zapytano o receptę na udane małżeństwo. W rozmowie z PrzeAmbitnymi mówiła:
Ja myślę, że każdy związek ma swoją receptę i chyba nie czuję się na siłach, żeby komuś radzić, jak ma prowadzić swój związek. Ja powiem szczerze: wymaga to dużej cierpliwości, szacunku, lojalności, ale też ochrony strefy tego drugiego człowieka - wyjaśniała Paulina. On ma swoich znajomych, ja mam swoich, ja mam swój żywioł pracy, on ma swój. Staramy się to łączyć, oczywiście ogniwem tym łączącym są też dzieci, ale ważne jest to, żeby szanować drugiego człowieka, jego prywatność, jego intymność. Żeby nie próbować komuś narzucić siebie, swoich ideologii i swoich racji.
Poruszyła też wątek zazdrości, która, jak twierdziła, "musi być umiejętnie wyrażana".
Oczywiście, że się pojawia zazdrość. Świat jest dość agresywny, pojawia się też mnóstwo bodźców, ale też okazji. Myślę, że ta zazdrość musi być umiejętnie wyrażana. Na przykład ja mówię Maćkowi: "Maćku, nie podoba mi się, w jaki sposób rozmawiasz z tą kobietą, bo ona odbiera to jako szansę" - dywagowała. Ale nigdy nie dopuściłabym się czegoś takiego, że śledzenie, wynajmowanie detektywów i tak dalej, bo wtedy bym pokazała, że nie szanuję siebie, że nie znam swojej wartości. A uważam, że jestem wspaniałą żoną, staram się być najlepszą matką, jaką umiem, najlepszym przyjacielem dla swojego męża. Znam swoją wartość, więc nie dopuszczam się takich okropnych rzeczy, żeby go inwigilować czy robić coś przeciwko niemu. Nikt na to nie zasługuje.
Ciąg dalszy tej historii znamy chyba wszyscy. Dziś rozmowy przy kawie Paulina i Maciej zamienili na dyskusje na sali sądowej i w obecności prawników, a o tym, jak do tego doszło, wie cały kraj.
Beata Pawlikowska lubi uchodzić za osobę niezwykle wszechstronną. Najlepszym dowodem są jej książki, które ukazują się na rynku już od lat. W pewnym momencie postanowiła nawet radzić innym, jak być w szczęśliwym związku. Publikacja zatytułowana "Szczęśliwe związki" budziła zresztą emocje jeszcze przed premierą, a wszystko przez okładkę, która stała się obiektem dziesiątek komentarzy.
Niestety wygląda na to, że Beata zapomniała przeczytać własną książkę albo zbyt słabo wzięła sobie do serca płynący z niej przekaz. W lutym tego roku poinformowała bowiem, że rozstała się z narzeczonym i walentynki spędza jako singielka.
Rozstanie nie jest porażką. Jest raczej odwagą bycia wiernym sobie - przekonywała w instagramowym poście. Jest też okazaniem szacunku zarówno sobie, jak i partnerowi, kiedy w szczerej i spokojnej rozmowie stwierdzamy, jaka jest prawda o nas.
Rozstanie Akopa i Sylwii Szostaków wywołało w sieci lawinę komentarzy. Wielu było zaskoczonych ich decyzją o rozstaniu, gdyż zaledwie kilka tygodni wcześniej świętowali 10. rocznicę ślubu, a sportowiec sprawił sobie nawet z tej okazji nowy tatuaż. Wcześniej Akop wielokrotnie odpowiadał na pytania o udany związek i dzielił się z internautami złotymi radami.
Takie "prezenty" możemy robić każdego dnia, ponieważ szczęśliwy związek, składa się z małych rzeczy, które budują całość. Nie trzeba być majętnym, by uszczęśliwić kobietę, wystarczy odrobinę chęci - pisał na Facebooku w 2017 roku przy okazji zdjęcia z odkurzaczem.
Dwa lata później radził z kolei na Instagramie:
To właśnie przy mnie przestała się martwić głupotami, nabrała siły i sama osiąga swoje cele. Nigdy nie musiałem jej w niczym pomagać, po prostu byłem gdzieś obok, by miała świadomość ze jak coś jej nie wyjdzie, to jestem. Blisko, obok niej! Jestem i będę. Nie szukaj wymyślonego ideału, bo może się okazać, że to właśnie ten "nieidealny" człowiek jest stworzony dla ciebie.
Po rozstaniu para próbowała dać sobie kolejną szansę, jednak niedawno Szostak przyznał, że znów jest singlem. Wygląda więc na to, że ich związku prawdopodobnie nie udało się uratować.
Dekadę temu o relacji Joanny Krupy i przedsiębiorcy Romaina Zago rozpisywały się media w kraju i za oceanem. Gospodyni polskiej edycji "Top Model" zaskakiwała kolejnymi wyznaniami, a część nich dotyczyła właśnie ich małżeństwa. W 2016 roku zdradziła na przykład, jak dba o podtrzymywanie ognia w ich relacji. Okazuje się, że pomocne były odważne zdjęcia - i to nie te wysyłane prywatnie, lecz te, którymi mogli nacieszyć oczy wszyscy.
To sposób na to, by wciąż między nami iskrzyło. Publikując te zdjęcia uwodzę go, żeby nie zapomniał, kto na niego czeka. Żeby jeszcze bardziej za mną tęsknił - wyjaśniała na łamach "Faktu".
Do sprawy odniosła się też przed kamerą Pudelka. Wtedy z kolei ujawniła, co ich relacji nie sprzyjało.
Romain uwielbia moje sexy zdjęcia, on je robi. On jest dumny z tego. Jak mnie poznał, było tak samo. W ogóle nie jest zazdrosny, dzięki Bogu, bo nie bylibyśmy tyle lat razem. Zawsze mówi: "Sexy się ubierz", jak idę na imprezę.
Dziś wiemy, że to niestety nie wystarczyło. W lipcu 2017 roku było już po wszystkim, a jako przyczynę rozwodu wskazano "całkowity rozpad pożycia małżeńskiego".
Anna Wendzikowska niestety nie zawsze miała szczęście w miłości. W przeszłości głośno było o jej związkach z Patrykiem Ignaczakiem i Janem Bazylem, jednak żadna z tych relacji nie przetrwała. W 2017 roku, czyli po rozstaniu z pierwszym z wymienionych panów, portal Jastrząb Post zapytał ją o receptę na udany związek. Jak mówiła, ważne są porozumienie i to, czy druga osoba jest "na podobnym poziomie rozwoju".
Nie ma czegoś takiego jak przepis na udany związek. Chodzi o to, żeby wykazywać się chęcią rozmowy, empatią, zrozumieniem drugiej strony. Ważne jest, aby spotkać się na podobnym poziomie rozwoju, żeby było się łatwiej dogadać. Żeby osoby miały podobny system wartości, bo wtedy najłatwiej jest znaleźć wspólny język - wyjaśniała.
Niedawno Ania przyznała w rozmowie ze Światem Gwiazd, że jej serce znów mocniej zabiło. Pozostaje wierzyć, że znalazła wymienione cechy w nowym partnerze.
W sierpniu 2009 roku media nieoczekiwanie zaczęły się rozpisywać o kryzysie w relacji Doroty Gardias z mężem, pilotem wojskowym Konradem Skórą. Prezenterka robiła wtedy karierę w stolicy, natomiast jej ukochany stacjonował niedaleko Łodzi, o czym wspominał "Fakt". Gardias twierdziła, że mieszkanie oddzielnie to nie żadna oznaka kryzysu, a w małżeństwie najważniejsze jest zaufanie. Przy okazji ujawniła, co było dla nich sekretem udanego związku.
Ludzie nie potrafią zrozumieć, że jesteśmy szczęśliwi. Mieszkamy osobno, ale bardzo się kochamy. Wciąż darzymy się zaufaniem, a to jest w małżeństwie przecież najważniejsze. Nie mam i nie miałam żadnego romansu - zapewniała. Mamy ulubione miejsce niedaleko Pszczyny. Bierzemy plecak i wyruszymy na romantyczną wyprawę. Uwielbiam aktywny wypoczynek, mój mąż tak samo. Również dlatego nasz związek jest taki udany.
Dziś już wiemy, że aktywny wypoczynek i zaufanie niestety nie wystarczyły. Niewiele ponad rok później ten sam dziennik potwierdził, że to koniec ich małżeństwa.
Pod koniec stycznia 2024 roku informowaliśmy, że Kasia Nast i jej partner reklamują kurs dla par, który miałby być wskazówką, jak budować harmonijną relację. Część internautów sugerowała, jakoby ezo-celebrytka i jej ukochany nie mieli do tego odpowiednich kwalifikacji. Odpowiedziała i przy okazji wyjawiła, jaki jest sekret ich związku.
Kasiu, ile trwa wasz zawiązek, że czujecie, że możecie szkolić i doradzać innym parom na temat stabilności i relacji w związku? - pytała jedna z komentujących.
Kochanie, nasz kurs zaczyna się od słów, że każde z nas ma prawie 40 lat doświadczenia, bo przeszliśmy niezależnie przez różne związki i każdy z tych związków pokazywał nam, czego nie chcemy w relacji. A to, czego chcę, zaczyna się od świadomości, czego nie chcę - przekonywała w odpowiedzi Nast. Z moim partnerem jesteśmy niecały rok i przez ten rok, pokłóciliśmy się dwa razy - dlaczego? Bo potrafimy ze sobą rozmawiać, bo czytamy sygnały niewerbalne z ciała.
Okazuje się, że to nie wystarczyło, bo w połowie kwietnia relacja Kasi z narzeczonym imieniem Ricardo była już przeszłością. Jak relacjonowała na Instagramie, ten miał "zajrzeć we wszystkie części siebie" i okazało się, że "potrzebuje dużo przestrzeni".