Gwiazdy "oderwane" od rzeczywistości: Gojdź nie wie, ile ma mieszkań, Helena Król-Kolodziey "nie kupi buta za mniej niż 1500 DOLARA" i inni
W świecie show-biznesu nie brakuje gwiazd, które zaskoczyły swoimi wypowiedziami o życiu. Zakupy za kilkadziesiąt tysięcy złotych, ekstrawaganckie przyjemności i kilkanaście nieruchomości sugerują, że finanse, a także codzienne życie "zwykłych ludzi" to dla nich temat niemal obojętny. Kto zaskoczył najbardziej i czyje słowa przeszły do historii?
Podczas wywiadów, a ostatnio częściej w mediach społecznościowych, celebryci dzielą się swoimi, często oderwanymi od rzeczywistości, spostrzeżeniami na temat zarobków, oszczędzania czy codziennych "trudności". Reakcje odbiorców bywają różne - od oburzenia po rozbawienie. Nierzadko też ich słowa wzbudzają gorącą dyskusję i stają się viralowymi tematami, a internauci nie szczędzą im krytyki, przypominając, jak daleko życie gwiazd odbiega od realiów większości społeczeństwa.
Historia polskiego show-biznesu pamięta słowa Sary Boruc, która uważała, że 900 zł to za mało na zakupy, a Anna Wendzikowska przyznała, że potrzebuje 50 tys. złotych miesięcznie, by żyć godnie w Warszawie. Z kolei Ralph Kamiński "błysnął", gdy przyznał, że psycholodzy zarezerwowani są dla artystów, a nie osób pracujących np. w sklepie.
Kto jeszcze zapisał się na naszej niechlubnej liście?
Sara Boruc nigdy nie ukrywała, że lubi wystawne i drogie życie, a każde jej wyjście do butiku wiąże się z niemałym wydatkiem. W rozmowie z "Faktem" blogerka przekonywała, że 900 zł to nie jest kwota z którą można wybrać się na zakupy.
900 złotych na zakupy to nie jest dużo pieniążków, nawet jeśli robimy je w sieciówkach - mówiła.
Dopiero po kilku miesiącach przyznała, że tą wypowiedzią rzeczywiście mogła kogoś urazić.
Anna Wendzikowska w rozmowie z Żurnalistą otworzyła się na temat kosztów życia w Warszawie, wyznając, że "luźno" czułaby się, gdyby miesięcznie mogła zarobić 50 tysięcy złotych.
Żeby mi było tak luźno, fajnie, żebym mogła sobie pozwolić na podróże i utrzymanie moich dzieci, to 40-50 tysięcy miesięcznie - przyznała.
Jej wyznanie stało się hitem w sieci. Internauci nie dowierzali, że była gwiazda TVN mogła powiedzieć takie słowa w sytuacji, gdy zarobki rzędu 40-50 tys. złotych to wciąż dla większości kwota nieosiągalna.
A ja się latami uczyłam po nocach, dokształcałam, pracowałam nocami w szatni, żeby skończyć studia w Londynie - tłumaczyła potem.
Donatan pożalił się, że przez rosnące ceny mieszkań, nie może już sobie pozwolić na zakup kilkunastu nieruchomości rocznie, tak jak to miało miejsce przed laty. Jak przyznał, zdarzyło się, że jednorazowo wszedł w posiadanie "12 albo 16 mieszkań".
Co mogę powiedzieć, jest ciężko, bo kiedyś kupowałem mieszkania w pakietach po 10-15 sztuk, bo ceny były niższe za metr. Teraz niestety muszę kupować 5-6 sztuk, bo tak ceny poszły w górę. Jest mi ciężko z tego powodu. Naprawdę, wolałbym kupować więcej. I teraz ktoś się na to oburzy. A to jest też ciężar - powiedział w rozmowie z Żurnalistą.
Ralph Kaminski to jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci na polskiej scenie muzycznej. Podczas jednego z wywiadów doszło między nim, a Słoniem do spięcia, gdy wokalista stwierdził, że wszyscy przedstawiciele branży artystycznej powinni chodzić do psychologa.
Ja też chodzę na terapię i uważam, że to powinien być obowiązek, jeżeli jest się w biznesie artystycznym - powiedział Ralph.
Słucham? - zareagował oburzony Słoń. Nie tylko artystycznym.
Wtedy, kiedy ma się ciężkie, skrajne emocje. Co innego, jak pracujesz w jakimś sklepie - brnął dalej.
Człowieku, co ty mówisz. Powiedziałeś, że kiedy pracujesz "w jakimś sklepie" nie potrzebujesz takiej pomocy. A co, kiedy nie starczy ci z miesiąca na miesiąc. A jednym z głównych k**wa, elementów w dzisiejszych czasach, które, k**rwa, powodują depresję, jest to, że nie masz kasy, żeby coś kupić, cokolwiek - mówił Słoń.
Kamiński stwierdził, że... został źle zrozumiany.
Helena Król-Kolodziey, czyli jedna z "Żon Hollywood" nigdy nie kryła swojej miłości do pieniędzy. Jej wypowiedź o kupowaniu butów przeszła do historii polskiego internetu i stała się memem.
Ale proszę zrozumieć. Przecież buta nie kupisz jak nie ma 1500-1600. Przecież nie kupisz, bo nie ma - mówiła.
Pamiętacie?
Marcin Kulasek w rozmowie z Interią, poruszył temat warunków mieszkaniowych w hotelu sejmowym. Wskazał, że z powodu braku aneksu kuchennego i niemożności przygotowania nawet prostych, ciepłych posiłków, jest zmuszony jeść "na mieście," co generuje wysokie koszty.
Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę, plus dieta 2,5 tys. zł - powiedział, a później tłumaczył się ze swoich słów.
Sens wypowiedzianych przeze mnie słów był inny. Oczywiście ta kwota 9 tysięcy złotych to jest dobra pensja, zupełnie wystarczająca na przeżycie w Warszawie. Ta wypowiedź dla Interii, przez to, że nie była autoryzowana, została źle zinterpretowana - przyznał.
Maryla Rodowicz, choć jest jedną z większych gwiazd polskiej sceny muzycznej i wciąż koncertuje, w ostatnich latach często narzeka na finanse. Dwa lata temu przyznała, że nie stać jej na wakacje z dziećmi.
Luksus kosztuje. Jak chcemy wypoczywać w super luksusowych warunkach, to niestety, musimy za to słono zapłacić. A ja chętnie wzięłabym ze sobą dzieci. To już cztery bilety, które musiałabym kupić. Ja musiałabym lecieć w biznes klasie, już nie mam zdrowia studenckiego. A przecież nie posadzę dzieci w ekonomiku. Musiałyby lecieć w tej samej klasie, co ja. Do tego hotel dla tylu osób. To jest bardzo duży koszt - mówiła w "Super Expressie".
Ostatecznie zdecydowała się na wakacje w Polsce.
Andziaks od kilku lat polowała na wymarzone klapki od Hermesa za 4 tys. zł. Kiedy po raz kolejny odwiedziła warszawski butik, miała nadzieję, że tym razem wyjdzie z nimi. Tak się jednak nie stało.
Czuję się upokorzona. Mnie to zaczyna denerwować. Żebym ja musiała się prosić: "Przepraszam, czy są buty, które chcę?". "Niestety, to są bardzo pożądane buty, bardzo pożądany buty". Ani jednej pary klapek nie mają, kiedy jest gorąco, w swoim sklepie? I ja mówię "Ta pani oglądała te buty, ale chyba ich nie chce". "To jeśli nawet nie będzie ich chciała, a są zamówione specjalnie dla tej pani, to musimy je odesłać i dopiero mogę dla pani zamówić". Im nie zależy na sprzedaży, tylko niedostępności produktu. Żebym ja podbuzowana chodziła i się prosiła, upokarzała. Czy ja mogę wydać u was 4 tys. zł na te klapki? 4 tys. zł, ja chodzę i się proszę, a oni nie chcą. (...) Trzeci sezon chodzę za tymi klapkami i ich nie ma. Nie wiem, po co ten sklep jest, nic tu nie ma w tej Warszawie w tym Hermesie - opowiadała.
Ostatecznie kupiła obuwie w zagranicznym sklepie.
Tomasz Jacyków chętnie wspominał w wywiadach o dużych sumach pieniędzy, aby podkreślić swój status i otoczenie, w którym się poruszał. Uwielbiał również krytykować styl ubioru Polaków.
U nas cały czas szokuje pasek za 500 złotych, więc kto będzie kupował torebki za 5 tysięcy euro? W Polsce ludzie nie zdają sobie sprawy, ile kosztują prawdziwe ubrania. Wszyscy chcą kupić fantastyczny T-shirt z przeceny za 300 złotych. A to niemożliwe. T-shirty pierwszej linii kosztują 1500 złotych. Większości Polaków wydanie 1600 zł na podkoszulek nie mieści się w głowie. Ostatnio byłem na prezentacji, gdzie kryterium obecności uczestników były dochody w wysokości 100 tysięcy złotych miesięcznie. Ludzie, którzy tam przyszli, wyglądali bardzo ubogo, panie były ubrane w sukienki za 300 złotych lub poliestrowe spodnie. Oni uważają, że nie godzi się wydawać takich pieniędzy na ubrania - opowiadał w "Rzeczypospolitej".
Krzysztof Gojdź przez długie lata był jednym z najbardziej medialnych lekarzy medycyny estetycznej w Polsce. W pewnym momencie porzucił kraj i prowadzi luksusowe życie w Miami. Gojdź może pochwalić się sporym majątkiem, którego sam nie jest w stanie zliczyć.
Trzeba się cieszyć życiem, czerpać z tego życia. Ja swoje pieniądze w życiu zarobiłem. Teraz po prostu zabawa i chęć takiego fajnego życia (...) Ja pieniędzy mam już naprawdę wystarczająco. Oczywiście zawsze można mieć więcej. Ostatnio kupiłem piękny dom w Miami. No wiadomo, jacht może za chwilę... - mówił, a dopytany, ile nieruchomości już ma, przyznał, że nie pamięta.
Nie pamiętam.... Dziesięć, piętnaście? To nieistotne. Istotne, że jestem zakochany, cieszę się każdą chwilą spędzoną z osobą, którą kocham - mówił.