Pochłonięty scrollowaniem telefonu Andrzej Wrona opuszcza knajpę, po czym wsiada do auta za prawie 300 TYSIĘCY złotych
Andrzej Wrona wyskoczył samotnie do miasta. Mimo tego nie odrywał wzroku od telefonu, co rusz ucinając sobie pogawędki. Po wyjściu z restauracji skierował swoje kroki do samochodu, którego czystość pozostawia wiele do życzenia.
Andrzej Wrona nie ma zbyt wielu okazji do celebrowania wolnego czasu. Powód jest prozaiczny: siatkarz jest przytłoczony nawałem obowiązków. Jego codzienność wypełniają treningi i mecze w barwach klubu Projekt Warszawa oraz opieka nad dwójką dzieci, 3-letnią Nadzieją i zaledwie 9-miesięczną Jaśminą. Z tego powodu mężczyźnie nieraz zdarzało się zapominać o takich "drobiazgach", jak np. zarejestrowanie w urzędzie narodzin córki.
W miniony piątek siatkarz wykorzystał lukę w grafiku i wyskoczył na miasto. Podreptał do jednej z warszawskich restauracji, dbając o uzupełnienie płynów w organizmie. Pomiędzy łykami wody wykonywał połączenia i z wyraźną uwagą sprawdzał zawartość telefonu.
Po odejściu od stołu Wrona odział charakterystyczną kurtkę polarową The North Face, za którą musiał zapłacić 1100 zł. Przy takiej kwocie opłata za polerowanie auta nie byłaby dla niego nawet odczuwalna. Najwidoczniej jednak siatkarz wyszedł z powszechnego wśród rodaków założenia, że lepiej poczekać z myciem samochodu do definitywnego pożegnania zimowej aury.
ZOBACZ TEŻ: Czesia z "Klanu" buszuje wśród pejczy oraz innych gadżetów erotycznych. Wyszła cała obładowana zakupami
Zasiadając przy blacie umiejscowionym tuż pod oknami, Andrzej Wrona był zmuszony podkurczyć nogi.
Wrona przemieszcza się Toyotą Highlander. Ceny widocznego na fotografii modelu zaczynają się od 290 tysięcy złotych.
Siatkarz bezpiecznie odjechał.