To już dwa tygodnie, odkąd w "Klanie" nie ma Elżuni. Zamiast na planie telenoweli, Barbara Bursztynowicz została "przyłapana" na mieście, gdzie załatwiała drobne sprawunki. Trzeba przyznać, że minę miała nietęgą...
22 stycznia zostanie zapamiętany w historii polskiej telewizji jako bardzo smutny dzień, bo właśnie wtedy media obiegła szokująca informacja o rezygnacji Barbary Bursztynowicz z występowania w "Klanie". Po blisko 27 latach aktorka pożegnała się z ekipą telenoweli, uzasadniając swoją decyzję artystyczną stagnacją. Innego zdania była jednak serialowa Czesia, która nie wyobraża sobie produkcji bez Elżuni.
Na taki "Klan" ja się nie zgadzam! I protestuję! Basiu, nie zostawiaj nas! — apelowała na łamach Super Expressu Anna Powierza.
Klamka jednak zapadła, a 71-letnia aktorka zdaje się radzić sobie całkiem dobrze. Niedawno jeden z fotoreporterów "przyłapał" Barbarę, gdy ta wyszła z domu, ale nie tego na Sadybie. Bursztynowicz, ubrana w ciepłą puchową kurtkę za kolana, czarne dresowe spodnie, szarą bluzę i wełnianą czapkę, zdawała się za nic mieć mróz w lutym. Do stylizacji nie pasowały jednak okulary przeciwsłoneczne, które w zimowej szarówce raczej przeszkadzały, niż pomagały.
Będąc na mieście, aktorka zaprezentowała wachlarz min, w tym szeroki uśmiech do obiektywu, jednak w drodze do sklepu jej mimika znacząco sposępniała. Przygnębiona Elżunia pomknęła szybko do piekarni, gdzie kupiła co nieco, a wracając, skusiła się na kilka pomarańczy, z którymi w torbie zniknęła za stalową furtką.
Tęsknicie?