Sara Boruc WIETRZY prawe udo w dziurawych jeansach, dzierżąc w dłoni torebkę za 15 TYSIĘCY ZŁOTYCH (ZDJĘCIA)
Sara Boruc ruszyła na podbój warszawskiego Śródmieścia. Jak na współczesną ikonę mody przystało - było stylowo, drapieżnie i... na bogato. Celebrytka doczekała się nowego asystenta, który nie odstępował jej nawet na krok.
Musimy wyprowadzić was z błędu, jeśli myślicie, że to zwykła przechadzka po centrum stolicy. Sara Boruc, niczym gwiazda światowego formatu, wysiadła ze swojej bryki wycenianej na 7-cyfrową kwotę, spotkała się ze swoim asystentem i dziarskim krokiem ruszyła przed siebie, zadając szyku na oczach przechodniów. Te zapierające dech w piersiach sceny rozegrały się w miniony weekend na chętnie uczęszczanej przez znanych i lubianych ulicy Wilczej.
Przedsiębiorcza 39-latka zdążyła już nas przyzwyczaić do swojej słabości do drogocennych dodatków. Pokaźną część jej modowej kolekcji stanowią markowe torebki. Tym razem postawiła na brązową shopperkę Miu Miu, za którą należy zapłacić i tak skromne, jak na standardy WAG, 15 tysięcy złotych.
Równie dużą uwagę przyciągają jej oryginalne jeansy ze sporym wycięciem tuż pod pośladkami. Wiosna tradycyjnie zaskoczyła, witając nas wysokimi temperaturami, w związku z czym Sara Boruc postanowiła przewietrzyć prawe udo. Skompletowała również czarną ramoneskę, błyszczące beżowe botki na obcasie oraz okulary przeciwsłoneczne z niebieskimi soczewkami.
Udany dobór stylizacji?
Sara Boruc dotarła do centrum Warszawy za kierownicą Mercedesa-AMG G 63. Najtańsze modele terenowej fury wyceniane są na 900 tysięcy złotych, z kolei cena katalogowa nowszych wariantów sięga nawet 1,2 mln złotych.
Choć żonie emerytowanego bramkarza nie zawsze zdarzało się zatrzymywać auta w miejscu do tego przeznaczonym, tym razem ta jakże skomplikowana sztuka powiodła się.
Towarzyszący Sarze asystent nie musiał zwracać uwagi na jej modową wtopę. Uwydatnienie uda było starannie zaplanowane.