Andrzej Chyra zaparkował luksusowe bmw na zakazie, po czym oddał do serwisu aparat za 10 TYSIĘCY ZŁOTYCH (ZDJĘCIA)
Andrzej Chyra i przepisy drogowe zdecydowanie nie idą ze sobą w parze. Znany aktor wielokrotnie dawał się przyłapać na wykroczeniach. Najnowsze zdjęcia dokumentujące jego dyskusyjne parkowanie auta pokazują, że nie wyciąga ze swoich występków żadnych konstruktywnych wniosków.
Znane osoby uwielbiają ostentacyjnie pokazywać, że stoją ponad prawem. Szczególnie widać to w przypadku gwiazd zasiadających za kierownicą swych bajecznie drogich aut, które nie będą przecież tracić czasu na szukanie wolnych miejsc parkingowych. W ostateczności bez większego uszczerbku w budżecie mogą wielokrotnie opłacać mandaty za postój pojazdu na zakazie. Ostatnio okazało się, że w celebryckim kodeksie drogowym mieści się nawet zastawienie drogi pożarowej na kilka godzin...
W tym tygodniu Andrzej Chyra postanowił przypomnieć, że nie należy do grona kierowców, z których warto brać przykład. Niespełna rok temu aktor doprowadził do kolizji na warszawskim Mokotowie. Na szczęście żadnemu z kierujących osobówkami nic się nie stało, jednak powinna być to przestroga dla 59-latka przed potencjalnymi zagrożeniami dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. Nic bardziej mylnego.
Paparazzi ruszyli śladem kierującego bmw, którym dotarł na osiedle Mirów. Nie zastanawiając się zbyt długo, zatrzymał samochód w nieprzeznaczonym do tego miejscu, pospiesznie udając się do punktu napraw aparatów fotograficznych. Jego wizyta w serwisie może stanowić zaskoczenie, bowiem Chyra dotychczas nie dzielił się pasją do uwieczniania na zdjęciach. Cena sprzętu sięgająca blisko 10 tysięcy złotych pozwala jednak przypuszczać, że po prostu wyświadczył przysługę zaprzyjaźnionemu zawodowcowi.
Andrzej Chyra wyraźnie zbagatelizował znak drogowy.
Jak gdyby nigdy nic zatrzymał swoje bmw na zakazie.
Designerski aparat Leica D-Lux to wydatek rzędu 9800 zł.
Aktorowi upiekło się po raz kolejny.