Anna Mucha odwiedziła jeden ze stołecznych butików z modą ślubną. Chcąc zaoszczędzić na czasie, aktorka zaparkowała w niedozwolonym miejscu. 44-latka wyszła na miasto nieumalowana i w dresie.
Zatrzymywanie auta w niewłaściwym miejscu jest wręcz nagminne wśród znanych kierowców. Zaledwie kilka dni temu przekonała nas o tym Monika Olejnik, która po raz kolejny zbagatelizowała przepisy ruchu drogowego w celu jak najszybszego załatwienia sprawy niecierpiącej zwłoki. Niewątpliwie zakupy w księgarni należą do takowych. Być może prominentom wydaje się, że stoją ponad prawem, konsekwentnie omijając płatne parkingi i inne miejsca do tego wydzielone.
Prowadząca "Kropkę nad i" nie jest oczywiście osamotniona w łamaniu zasad za kółkiem. Dokładnie z tego samego założenia wyszła Anna Mucha. We wtorek fotograf uwiecznił na zdjęciach, jak aktorka parkuje swoją niebieską skodę na powierzchni wyłączonej z ruchu. Następnie, jakby nigdy nic, skierowała kroki w stronę salonu sukien ślubnych, gdzie czekał już na nią znajomy.
Gwiazda "M jak Miłość" odpuściła sobie strojenie się i postawiła na wygodny, mało zobowiązujący strój, który skutecznie chronił ją przed chłodem. Czerwony dres 44-latka zestawiła z puchową parką, butami UGG i wełnianą czapką. W takich fatałaszkach ukochana Jakuba Wonsa wybrała się do butiku z modą ślubną, gdzie w asyście postawnego mężczyzny przeglądała ofertę salonu.
Gdy buszowanie dobiegło końca, Ania opuściła sklep z pustymi rękami, za to momentalnie wykonała telefon i pogrążona w rozmowie, z uśmiechem na twarzy usiadła za kierownicą auta zaparkowanego w niedozwolonym miejscu, po czym odjechała.
Zobaczcie zdjęcia.
Kilka dni temu Anna Mucha została przyłapana na gorącym uczynku, gdy parkowała swoją skodę w niedozwolonym miejscu.
Aktorce bardzo spieszyło się do salonu sukien ślubnych. Na miejscu czekał na nią znajomy.
Po opuszczeniu butiku 44-latka chwyciła za telefon i wykręciła do kogoś numer, po czym pogrążyła się w rozmowie.