Pudelek pamięta: dziś trzecia rocznica pijackiej jazdy Joanny Liszowskiej (ZDJĘCIA)
Podczas zatrzymania celebrytka miała w wydychanym powietrzu 1,2 promila alkoholu. Później tłumaczyła się, że wypiła jedynie "wino do kolacji"...
1 września 2014 roku wczesnym popołudniem, Joanna Liszowska spowodowała kolizję na warszawskim Mokotowie kierując luksusowym czarnym porsche 911. Celebrytka nie zdążyła wyhamować i wjechała w samochód, który wbił się w następne auto. Podczas policyjnej kontroli okazało się, że miała 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Choć w wypadku nikt nie ucierpiał, przez kolejne miesiące aktorka funkcjonowała w mediach jako "Joanna L." rzewnie się tłumacząc, że wypiła jedynie "wino do kolacji". Tabloidy szybko odkryły, że Joasia wieczór przed wypadkiem raczyła się nie tylko niskoprocentowym trunkiem, bowiem pijana była jeszcze o 10 rano.
Jak można było się spodziewać, Joasia nie poniosła zbyt wysokiej kary. Pod koniec października 2014 roku sąd skazał ją na pięć miesięcy prac społecznych, zakaz prowadzenia pojazdów na dwa lata oraz 7 tysięcy złotych grzywny, które miała przeznaczyć na cele charytatywne. Choć gwiazda Przyjaciółek za jeden dzień zdjęciowy bierze prawie trzy razy więcej, w przepraszających wywiadach zapewniała, że "stawia czoła problemom".
Liszowska z pewnością mogła uniknąć kolizji, stać ją nie tylko na luksusowe porsche warte pół miliona złotych, ale i jeżdżenie taksówkami, a nawet osobistego kierowcę. Mimo to i tak wsiadła za kółko po winie (albo raczej dwóch) i ciesząc się z bezkarności, walczyła w sądzie o warunkowe umorzenie sprawy. Ostatecznie znaleziono dla niej miejsce w przedszkolu, gdzie Joanna wykonywała "prace fizyczne".
Przypomnijmy jej pijacki rajd sprzed trzech lat. Myślicie, że celebrytka wyciągnęła z tego odpowiednią lekcję?